W gminie Wyryki dzieci dojeżdżające do szkoły gimbusem mają opiekę podczas podróży. Te, które jadą autobusami PKS
są zdane na siebie. Rodzice boją się o ich bezpieczeństwo.
Pan Antoni interweniował w szkole. Chciał zostawić pismo podpisane przez niego i innych rodziców, którzy także boją się o pozostawione bez opieki dzieci. Niestety, jak twierdzi, pisma nie przyjęto. - Wysłałem je pocztą, ale od dwóch tygodni nie mam żadnej odpowiedzi - mówi pan Antoni. - Może redakcja nam pomoże. Bo jeśli nic się nie zmieni, przestanę posyłać dziecko do szkoły. Wolę to, niż się martwić, że coś mu się stanie.
Wójt gminy Wyryki, Zbigniew Rymkiewicz, zapytany o dojazd dzieci do szkoły bez opiekuna tłumaczył, że jego zatrudnienie jest niemożliwe z powodów technicznych. Potem jednak z każdym słowem ponosiły go emocje. Nazwał pana Antoniego pieniaczem i konsekwentnie odmawiał odpowiedzi
na pytanie czy jako rodzic wolałby autobus z opiekunem czy bez. Na koniec, nic nie wyjaśniwszy, rzucił słuchawką.
Z punktu widzenia przepisów, dzieci, którym gmina wykupiła bilety w środkach komunikacji publicznej, mogą jeździć do szkoły bez opiekuna. Z niewiadomych przyczyn ustawodawca założył, że tylko dojeżdżający gimbusami potrzebują opieki. - Tę kwestię precyzuje ustawa o systemie oświaty - mówi Jolanta Kasprzak, rzecznik Kuratorium Oświaty w Lublinie. - Obowiązkiem gminy jest zapewnienie bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu lub zwrot kosztów przejazdu środkami komunikacji publicznej. Czyli albo jedno albo drugie.
Niektóre gminy uważają jednak, że w trosce o bezpieczeństwo najmłodszych można zrobić więcej niż nakazują przepisy. Robią to z własnej woli.
- Wszystkie dzieci, którym wykupujemy bilety w PKS jeżdżą do szkoły z opiekunem. Uważam, że to naturalne i jak najbardziej pożądane - mówi Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa. - Przecież to są maluszki. Opiekun pomaga im wsiąść do autobusu, a jak trzeba to i uspokoi podczas podróży. Na to pieniądze muszą się znaleźć.