54-letnia Ukrainka przyjęta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Chełmie z objawami tzw. ostrego brzucha miała pozytywny wynik testu na Covid-19. Lekarz, który badał chorą i dwóch radiologów, którzy także mieli kontakt z pacjentką przebywają w kwarantannie.
Nie wiadomo, czy tylko personel SOR chełmskiego szpitala wojewódzkiego miał kontakt z kobietą, u której wykryto koronawirusa. – Sprawdzamy, kto z personelu szpitala mógł mieć jeszcze kontakt z zarażoną. Bo przecież narażone jest całe jej otoczenie – mówi Lech Litwin, dyrektor medyczny chełmskiej lecznicy. – Nie mamy też informacji w jaki sposób weryfikowane są wyniki badań ludzi w kwarantannie przez naszych ukraińskich odpowiedników, czyli – czy osoba kończąca kwarantannę ma wykonywany test. W tym przypadku wiedzieliśmy tylko, że pacjentka (54-letnia Ukrainka-red.) była w kwarantannie, nie mieliśmy wiedzy czy opuściła ją zdrowa. Przecież potem przyjechała do Polski.
54-latkę przyjęto na SOR z objawami „ostrego brzucha”. Lekarz przeprowadził badanie, skierował skarżącą się na bóle kobietę na diagnostykę do pracowni radiologicznej. Technicy wykonali zdjęcia. Ukrainka mówiła, że przeszła u siebie w kraju kwarantannę. A potem przyszły wyniki testu. Kobieta trafiła na oddział zakaźny.
– Jest w dobrym stanie – mówi Lech Litwin.
SOR to już drugi z rzędu oddział chełmskiego szpitala wojewódzkiego zagrożony koronawirusem. W połowie czerwca zapadła decyzja o zamknięciu oddziału wewnętrznego. Stało się to po tym, jak lecznica otrzymała wynik wymazu pobranego od gorączkującego 43-letniego pacjenta. Mężczyźnie wykonano, w kilkudniowych odstępach, trzy testy. Pierwszy wskazał na obecność koronawirusa. Mężczyznę przeniesiono na oddział zakaźny, gdzie wykonano powtórne badanie. Tym razem wynik był ujemny. Żeby wykluczyć, bądź potwierdzić, obecność koronawirusa zdecydowano się na przeprowadzenie trzeciego badania. Wynik był niejednoznaczny. Na wszelki wypadek oddział zamknięto, zaś personel poddano obserwacji.