Sąd Rejonowy w Chełmie aresztował na trzy miesiące 33-letniego Artura W. Prokuratura zarzuciła mu kradzież z włamaniem do magazynów firmy Big Play. Grozi mu nawet osiem lat więzienia.
Do zdarzenia doszło na początku roku. Z magazynu zginęło kilka kompletów opon z alufelagami i płyta ceramiczna. Uszkodzonych zostało również 15 automatów do gry. Złodziej wymontował z nich elementy z metali kolorowych. Straty oszacowano na blisko 108 tysięcy złotych.
Część pochodzących z kradzieży rzeczy trafiła do punktu skupu przy ul. Zamojskiej. Policjanci ustalili, że sprzedał je właśnie Artur W. Że to właśnie on mógł dokonać kradzieży potwierdziło też przeszukanie należącej do niego piwnicy. Tam również znaleziono skradzione z magazynów przedmioty. Artur W. twierdził, że z kradzieżą nie ma nic wspólnego. A złom, który sprzedawał i ten z jego piwnicy, znalazł jeszcze w grudniu w sadzie u zbiegu ulic Siedleckiej i Zamojskiej.
Artura W. pogrążyło jeszcze i to, że w magazynie znaleziono jego odciski palców. Ale mężczyzna i na to miał odpowiedź. Tłumaczył, że owszem był w środku. Ale z czystej ciekawości. Zobaczył bowiem wybite okno, a wewnątrz „rozbebeszone” automaty. Nic jednak nie ukradł. A dlaczego nie zawiadomił o swoim odkryciu policji? – Bo się bałem – wyjaśniał.
Prokurator nie dał wiary takim tłumaczeniom. Wystąpił do sądu o areszt tymczasowy. – Mając na uwadze okoliczności zaistniałego czynu, wielkość szkód oraz przeszłość Artura W., który odbywał już karę za handel narkotykami, istniała obawa, że mężczyzna może się ukrywać – tłumaczy Czesław Wajda, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratora.