Sąd Rejonowy w Chełmie nie płaci ławnikom. Podobnie sądy
w Lublinie, Białej Podlaskiej
i Zamościu. W regionie nie dochodzi jeszcze do takich sytuacji, aby odraczano rozprawy
z powodu nieobecności ławników zbuntowanych niewypłacaniem należnych pieniędzy. W kraju już tak się dzieje.
Nieco inny pogląd reprezentuje sędzia Waldemar Bańka z SR w Białej Podlaskiej
- Wiem, że mam długi wobec tych ludzi. Są to często emeryci i renciści, którzy udziałem w posiedzeniach dorabiają do skromnych dochodów.
Podobnej wielkości sądom w Białej i w Chełmie pomaga ok. 180 ławników. Większość z nich ma w sądzie niezależne etaty, pozostali to tzw. dochodzący. Im właśnie przysługuje zwrot kosztów dojazdu, jeśli mieszkają poza terenem działania sądu, dieta analogiczna do diety sędziowskiej (18 zł powyżej 8 godzin) oraz rekompensata w wysokości 40,09 zł za każde posiedzenie.
Zakład pracy za czas udziału ławnika w posiedzeniu wypłacał mu natomiast stawkę taką, jak za urlop wypoczynkowy. Zdaniem sędziego W. Bańki wielu pracodawców nie było zadowolonych z takiego rozwiązania. Od 1 października ustawodawca pozbawił właścicieli firm tego kłopotu, przerzucając na budżet państwa wypłatę należności.
- Oznacza to, że nasze zadłużenie wobec ławników jeszcze bardziej się zwiększy - mówi sędzia Hanna Poliszuk, prezes sądu Okręgowego w Chełmie. - Za nowelizacją Ustawy "Prawo o ustroju sądów powszechnych" do naszych budżetów nie wpłynęła ani złotówka.
Ławnikom należy się więc wyłącznie uznanie społeczeństwa oraz dobre słowo. Czas więc może na to, aby stan faktyczny usankcjonować prawnie.