Monika Pawłowska objęła mandat poselski w okręgu chełmskim po Mariuszu Kamińskim. Parlamentarzystka, która w poprzedniej kadencji przeszła z Lewicy do Prawa i Sprawiedliwości chce dołączyć do klubu parlamentarnego drugiej z tych partii. Ale ta decyzja może oznaczać jej koniec w PiS.
Pawłowska po raz pierwszy posłanką została w 2018 roku, gdy jako kandydatka Wiosny Roberta Biedronia dostała się do Sejmu z pierwszego miejsca na liście ówczesnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w okręgu chełmskim. Była bohaterką jednego z najgłośniejszych transferów politycznych poprzedniej kadencji, przechodząc z lewicowej formacji do prawicowego Porozumienia. Po kilku miesiącach, gdy ugrupowanie Jarosława Gowina wyszło z rządu, związała się z Prawem i Sprawiedliwością.
Z list tej partii Pawłowska w ubiegłym roku ubiegała się o reelekcję. Zdobyła niespełna 11 tys. głosów, zostając pierwszą osobą „pod kreską” wśród kandydatów, którzy nie dostali się do Sejmu. Tym samym to jej przypadł w udziale wygaszony mandat po Mariuszu Kamińskim, który w październikowych wyborach parlamentarnych był liderem listy PiS w okręgu chełmskim.
We wtorek Monika Pawłowska spotkała się z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią, który w ubiegły piątek wysłał do niej pismo z informacją o pierwszeństwie do objęcia mandatu.
- Objęłam mandat poselski. Jestem po krótkiej rozmowie z panem marszałkiem. Czuję się członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście po ślubowaniu będę chciała przystąpić do klubu – powiedziała dziennikarzom po wyjściu ze spotkania, cytowana przez portal tvn24.pl. Zaznaczyła, że nie rozważa przystąpienia do żadnego innego klubu.
O tym, że Pawłowska przyjmie mandat pisaliśmy już w sobotę.
>>>>>Pawłowska do piątku odpowie Hołowni. Co z mandatem po pośle Kamińskim?
Sęk w tym, że jej przyszłość w PiS stoi pod znakiem zapytania. Politycy tej partii nie uznają decyzji o wygaszeniu mandatu Kamińskiego, a partyjne władze zabroniły wręcz potencjalnym kandydatom zajęcia jego miejsca w Sejmie. Nie jest tajemnicą, że Pawłowska miała być „kuszona” propozycją startu w kwietniowych wyborach do sejmiku województwa lubelskiego z pierwszego miejsca na liście w okręgu obejmującym dawne województwo chełmskie. Mówiło się też o objęciu przez nią funkcji w zarządzie województwa po ewentualnym utrzymaniu przez PiS władzy w regionie.
Szef lubelskich struktur PiS poseł Przemysław Czarnek jeszcze w poniedziałek przekonywał, że liczy na to, że Pawłowska podtrzyma wcześniejszą deklarację o rezygnacji z przyjęcia mandatu. We wtorek próbowaliśmy się z nim skontaktować z prośbą o komentarz w sprawie jej ostatecznej decyzji.
- Uważam, ze mandat, który obejmuje pani Pawłowska jest nielegalny. Tak też twierdzi Sąd Najwyższy. Obejmowanie 461. mandatu w Sejmie, wbrew wcześniejszym deklaracjom pani Pawłowskiej, jest po prostu niepoważne. Ale to jej wybór. W tej sytuacji oczywiście nie będzie kandydowała do sejmiku województwa lubelskiego - napisał Czarnek w SMS. I dodał: - Pytanie, czym przekonał panią Pawłowską pan Hołownia. Pewnie niebawem sami się przekonamy.