Zniszczony radiowóz, pięciu poszkodowanych policjantów i pięciu poranionych pseudokibiców to bilans sobotniego czwartoligowego meczu Chełmianki z Unią Hrubieszów
- Nasi pospieszyli mu z pomocą - mówi Jacek Buczek, zastępca komendanta miejskiego policji w Chełmie. - Udało im się nawet zatrzymać dwóch prowodyrów, których jednak kibice natychmiast odbili. Zniszczyli policyjnego volkswagena i poranili funkcjonariuszy. Pięciu trafiło na pogotowie. Okazało się, że napastnicy mieli ukryte w krzakach kije bejsbolowe. I nie tylko.
Policja wezwała posiłki. W odsiecz ruszyli funkcjonariusze z Włodawy, Krasnegostawu i oddziały prewencji z Lublina. W sumie kilkadziesiąt osób.
Ale wcześniej pojawili się zwolennicy Unii Hrubieszów. Policjanci natychmiast rozkazali kierowcy autokaru, by odjechał tam, skąd przybył. Rzeczywiście odjechał, ale już po 150 metrach się zatrzymał. W tym czasie obserwujący mecz miejscowi wspierani przez pseudokibiców Motoru dowiedzieli się o gościach i przypuścili szturm na samochód. W ruch poszły kamienie, kije bejsbolowe i maczugi. Kilku pasażerów zostało poważnie rannych.
- Mieliśmy problem z dojazdem - mówi lek. med. Małgorzata Stasiuk z chełmskiego pogotowia. - Tłum obrzucał nas wyzwiskami i tłukł w samochód. Dwie osoby wysłaliśmy do szpitala na rtg czaszki.
Dopiero po przybyciu posiłków policjantom udało się opanować sytuację. Wszyscy ranni pod eskortą policji zostali przewiezieni za granicę powiatu chełmskiego. Eskortowany był też autokar z kibicami. Wcześniej chełmscy policjanci zabrali z niego takie atrybuty współczesnego kibica, jak siekiery, widły i pałki. Jednocześnie policjanci zabezpieczyli wszystkie chełmskie dworce i wychodzące z miasta szlaki komunikacyjne. Wczoraj przez cały dzień w Chełmie trwały intensywne działania, mające na celu zatrzymanie prowodyrów i uczestników burd. Część z nich już przebywa w areszcie.
Pseudokibicowskie burdy miały miejsce poza stadionem.