Po godz. 18 i w weekendy mieszkańcy Chełma muszą bardzo uważać na oczy. Gdy w tym czasie przytrafi im się jakiś uraz, nie znajdą w mieście pomocy. Muszą jechać kilkadziesiąt kilometrów do szpitala w Krasnymstawie. I to na własny koszt.
Mężczyzna zadzwonił na pogotowie. Poinformowano go, że w Chełmie o tej porze żaden lekarz tej specjalności nie pełni dyżuru i że musi zgłosić się na okulistykę w krasnostawskim szpitalu.
– Próbowałem dzwonić do domów okulistów mieszkających w Chełmie. Żaden z nich nie miał w mieszkaniu potrzebnego do badań sprzętu – mówi Z. Twardowski.
Rad nie rad mężczyzna musiał na własny koszt pojechać do szpitala w Krasnymstawie. Zabieg usunięcia opiłka trwał nie dłużej niż 5 minut. Pacjent dowiedział się, że gdyby zwlekał z wizytą u okulisty do rana, rany gałki ocznej pogłębiłyby się i leczenie trwałoby zdecydowanie dłużej.
Przypadek Z. Twardowskiego nie jest odosobniony. W Chełmie nie ma oddziału ani poradni, która pełniłaby całonocne dyżury okulistyczne. Najbliższy jest w oddalonym o 30 km Krasnymstawie.
– Wiem, że to dla pacjentów duże utrudnienie, ale innej możliwości nie ma – mówi Kazimierz Łopałło, zastępca dyrektora do spraw medycznych Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie. – Dokuczliwe jest i to, że muszą jechać na własny koszt. My transportujemy jedynie takich, którzy nie mogą się poruszać – wyjaśnia dyrektor.
Oddział okulistyczny krasnostawskiego szpitala przyjmuje chorych nie tylko z powiatu chełmskiego i krasnostawskiego. Świadczy także usługi dla powiatu włodawskiego.
– Przyjeżdżają do nas nawet mieszkańcy Hanny. Bliżej im do Białej Podlaskiej, ale to nasz rejon – mówi Barbara Trochimiuk, specjalista chorób oczu ze szpitala w Krasnymstawie. – Na każdym dyżurze zdarzają się przyjęcia osób spoza miasta.
Czy jest szansa, by w Chełmie był jednak całodobowy dyżur okulisty? – Rozumiem niezadowolenie mieszkańców i utrudnienia związane z dostaniem się do okulisty po godz. 18 – mówi Jacek Solarz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie. – Z chęcią zatrudniłbym lekarzy tej specjalności, ale nie było zainteresowanych.
Problemem jest i to, że w strukturach placówki nie ma okulistyki. Jest ona natomiast w strukturach miejskiego ZOZ. Niestety, kasa chorych finansuje tylko 10-godz. dostęp do świadczeń. Wszystko rozbija się więc o pieniądze, a raczej ich brak.
Dlaczego ubezpieczony pacjent musi na własny koszt szukać pomocy w innym mieście? – W ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym nie ma zapisu, który gwarantowałby 24-godzinny dostęp do lekarza specjalisty, a więc również okulisty, w miejscu zamieszkania pacjenta – wyjaśnia Anna Józefczuk-Majewska, rzecznik prasowy Lubelskiej Regionalnej Kasy Chorych.