W ciągu ostatnich sześciu miesięcy w Zakładzie Karnym w Białej Podlaskiej zatrudnienie więźniów wrosło o 100 proc. Na około 300 osadzonych 131
ma pracę. Złośliwi twierdzą, że obecnie łatwiej o nią w kryminale, niż w urzędzie pracy.
– Osadzeni z naszego zakładu pracują i zarabiają pieniądze w budownictwie, drogownictwie, bądź jeśli pracodawca nie jest zainteresowany grupą, na indywidualnych stanowiskach – mówi Adam Wołodko, odpowiedzialny w bialskim ZK za pozyskiwanie i organizowanie pracy dla osadzonych. – Skazani są także zainteresowani pracami nieodpłatnymi na rzecz szkół przedszkoli, szpitali, czy instytucji charytatywnych.
Zdaniem Wołodki wzrost zainteresowania zatrudnianiem osadzonych jest pochodną strumienia pieniędzy, jakie Unia Europejska przelewa do Polski. Wykonawców unijnych projektów gonią terminy, a tu zaczyna im brakować pracowników. Nie bez znaczenia są też masowe wyjazdy rodaków do pracy za granicą.
Z opinią Wołodki zgadza się także Mariusz Urban, rzecznik prasowy ZK w Zamościu. Chociaż zakład pozyskał dopiero kilku kontrahentów, zainteresowanych zatrudnianiem skazanych, to przecież wcale niedawno w ogóle ich nie było. Mało tego, bardzo trudno było załatwić nawet nieodpłatną pracę na rzecz instytucji samorządowych. Teraz nie stanowi to żadnego problemu. – Jeśli już teraz pewnej developerskiej firmie z Lublina opłaca się codziennie dowozić na swoje budowy po 15–20 skazanych z Zamościa, to można się spodziewać, że wkrótce zapukają do nas kolejni tacy kontrahenci – mówi Urban. – Już teraz mamy więcej ofert pracy niż osadzonych, którym można ją powierzyć.
We wszystkich zakładach karnych osadzeni garną się do pracy. Dostają ją jedynie skazani, spełniający określone warunki. Z reguły dotyczy to osadzonych odbywających wyroki w oddziałach półotwartych. Dlatego też praktycznie szans na odpłatną pracę poza murami nie mają odbywający długie wyroki więźniowie z zamkniętego ZK w Chełmie. Spośród ponad 800 osób, odbywających tam karę, zaledwie 20 wychodzi przez bramę, by pracować na rzecz szpitala, szkół, czy przedszkoli. Tymczasem w przypadku ZK we Włodawie takim przywilejem cieszy się już 50-60 osadzonych.
– Ostatnio sprzątali teren wokół Jeziora Białego, sadzili las, bądź też wykonywali różne usługi na rzecz placówek komunalnych – mówi Andrzej Odyniec, dyrektor ZK we Włodawie. – Nie dostają za to pieniędzy, natomiast poprzez wzorowe wywiązywanie się z obowiązków, mają szansę zasłużyć sobie na skrócenie wyroku.