Kilkunastu ekologów przez godzinę pikietowało wczoraj budynek Urzędu Miasta w Krasnymstawie. Przed magistratem pojawili się z transparentem i pontonem.
Zdaniem Chuszczy zabudowa tego obszaru spowoduje zwężenie doliny rzeki z prawie kilometra do 250 metrów. Woda, która dzisiaj może się tam po prostu rozlać, będzie zagrażać położonej powyżej części miasta.
Viridis domaga się w związku z tym rewizji planów zagospodarowania i zakazu dalszej zabudowy terenów zalewowych. W tym unieważnienia uchwał Rady Miasta w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. - Uważamy, że zgoda na zabudowę mieszkalną i usługową na terenach zalewowych to przestępstwo - mówi Chuszcza. - W przypadku nieuwzględnienia naszych postulatów, sprawę skierujemy do prokuratury.
Zanim to jednak nastąpi stowarzyszenie postanowiło sprawą zainteresować mieszkańców. Wczoraj przed magistratem jego członkowie urządzili pikietę. Wzięło w niej udział zaledwie kilkanaście osób. Jak twierdzi Chuszcza tak mała liczba uczestników była zamierzona. - Akcję wymyśliliśmy spontanicznie - mówi. - Mieliśmy za mało czasu na to, by zamiar jej przeprowadzenia zgłosić. Zgodnie z prawem manifestacje poniżej 15 uczestników takiemu zgłoszeniu nie podlegają.
Mieszkańcy zwrócili jednak uwagę przede wszystkim na to, że stowarzyszenie zaproponowało młodzieży inną formę spędzenia pierwszego dnia wiosny. - Lepiej, że są tutaj, niż mieliby gdzieś się upijać - mówili. Byli jednak i tacy, którzy podzielają obawy członków Viridis. Z całą pewnością jednak nie należy do nich Dariusz Turzyniecki, zastępca burmistrza Krasnegostawu. - Ostatni raz poważniejsze zagrożenie powodziowe odnotowaliśmy w 1997 roku - mówi. - Działki, o których mowa,
są na sprzedaż. Na razie nikt się nimi nie interesuje. Jednak jeśli pojawi się chętny, na pewno nie zawahamy się ich sprzedać.