Mimo rzęsistego deszczu, który w środę padał cały dzień, woda nie zalała domów i piwnic.
- Zdziwiło nas, że nie otrzymaliśmy żadnego wezwania, by wypompowywać wodę - mówią strażacy. - Przed kilkoma tygodniami, w czasie podobnej ulewy, telefony dzwoniły bez przerwy. Byliśmy wzywani po kilkanaście razy w ciągu jednego dnia. Najczęściej w rejony ulicy Ogrodowej i Lubelskiej, tuż przy przejeździe kolejowym.
Właśnie tam po deszczu zbierały się ogromne kałuże. Zalewały nie tylko ulice, ale i chodniki. Trudno było przejechać samochodem. A przejście choćby na drugą stronę ulicy, bez zamoczenia nóg, graniczyło z cudem. Remontując ul. Ogrodową drogowcy zapomnieli po prostu o wybudowaniu kanalizacji burzowej.
- Dopóki na ulicy nie powstaną studzienki problem będzie się powtarzał - twierdzi Teresa Wolik-Dubaj, rzecznik samorządu miasta Chełm. - Dlatego w środę kierownictwo Zarządu Dróg Miejskich wysłało tam swoich pracowników. Przez cały czas wypompowywali oni zbierająca się w obniżeniach wodę
Na szczęście na innych, równie często zalewanych ulicach m.in. Kolejowej i Lubelskiej, kanalizacja burzowa poradziła sobie z nadmiarem wody. Zdaniem mieszkańców dlatego, że deszcz, choć obfity, padał z przerwami. Boją się jednak, że gdy przyjdzie jesień, a z nią kolejne deszcze, takie wypompowywanie wody na nic się zda. - Studzienki też mają określoną przepustowość - mówią. - Jeżeli ZDM nic z tym nie zrobi sytuacja będzie się powtarzać.
Na rozpoczęcie prac związanych z kanalizacją burzową czekają też mieszkańcy ul. Ogrodowej. - Jeżeli tego nie zrobią jak najszybciej, to drogowcy będą musieli przyjeżdżać do nas po każdych, nawet najmniejszych opadach deszczu.