Dwa lata przerwy w żaden sposób nie zaszkodziły dorocznemu z założenia Festiwalowi Trzech Kultur. W trzydniowym programie każdy mógł zaleźć coś ciekawego dla siebie. A sale, podczas wszystkich koncertów były wypełnione do ostatniego miejsca.
Nina Stiller oczarowała włodawską publiczność. W jej wykonaniu to nie był tylko koncert, ale widowisko ze śpiewem, tańcem, ruchem i wirtuozerską muzyką. Swoją interpretację piosenek żydowskich śpiewanych w języku jidysz i polskich przekładach Roberta Stillera artystka opatrzyła wdzięcznym tytułem "Rodzynki z Migdałami”.
Publiczność ciepło przyjęła także kolejny koncert tym razem współczesnych piosenek żydowskich w wykonaniu Katarzyn Zielińskiej i Jamróz. Utwory, jakie zaprezentowały, były wspólnym dziełem Leopolda Kozłowskiego i Jacka Cygana.
Także Michał Piróg miał tylu chętnych do nauki tańca żydowskiego, że ledwo mogli pomieścić się w rozstawionym przed Dużą Synagogą namiocie.
Czy udało mu się młodych włodawian tych tańców nauczyć?
– Podejrzewam, że większość z nich już nie pamięta kroków – mówi Michał Piróg. – Ale na pewno wszyscy dobrze się bawili, a to przecież było najważniejsze.
Nie zawiódł również Veszpremer Klezmer Band, czyli węgierscy klezmerzy. Chociaż bez złośliwości po ich wysłuchaniu bywalcy festiwalu nie stawiali by ich w jednym szeregu z takimi naszymi krakowskimi formacjami, jak Kroke, czy Klezmates.
Artyści lubią przyjeżdżać do Włodawy i chyba żaden z nich się jeszcze nie rozczarował. Na przykład Laura Łącz była we Włodawie już po raz kolejny. Tym razem do spektaklu "Kraina Niby-Niby” zaprosiła.... przedszkolaków. Bez problemu znalazła z nimi wspólny język.
Festiwal Trzech Kultur, organizowany przez Muzeum Pojezierza Łęczyńasko-Włodawskiego, ma to właśnie do siebie, że oferuje dla każdego, coś miłego.
Swoją widownię miała Halina Kunicka, syberyjski bard Evgen Malinovskiy, Piotr Barciś, czy Piotr Rubik, prawosławny chór Kairom, bądź Stanisława Celińska.
Także Michał Piróg miał tylu chętnych do nauki tańca żydowskiego, że ledwo mogli pomieścić się w rozstawionym przed Dużą Synagogą namiocie.
Czy udało mu się młodych włodawian tych tańców nauczyć?
– Podejrzewam, że większość z nich już nie pamięta kroków – mówi Michał Piróg. – Ale na pewno wszyscy dobrze się bawili, a to przecież było najważniejsze.