W Sądzie Rejonowym we Włodawie trwa proces przeciwko Grzegorzowi O., ostatniemu właścicielowi włodawskiej spółki „Sprint”. Zarzuca mu się działanie na szkodę ponad stu rolników. Większość ze 137 zgłoszonych przez prokuraturę świadków została już przesłuchana. Postępowanie zbliża się więc ku końcowi. Tymczasem resztki majątku spółki coraz częściej padają łupem złodziei.
Likwidator „Sprintu” bezradnie rozkłada ręce. – Kradzieży jest tam dużo, to się zgadza, ale ja nie jestem w stanie tego upilnować – mówi Bogusław Danielewski, likwidator PUHP „Sprint”. – Co trzy dni zakładam nowe kłódki. Kupuję je za własne pieniądze, bo jak na razie za to co robię, nie otrzymałem ani jednej złotówki. O zatrudnieniu stróża nie ma mowy, bo kto go opłaci. Ja tylko reprezentuję firmę przed sądem, reszta jest w rękach komornika.
Komornik też niewiele może zdziałać. Dwukrotnie wystawiał „Sprint” na licytację. Niestety, bez efektu. Jeśli w kolejnej próbie sprzedaży, zaplanowanej na 23 marca, nabywca się nie pojawi, zakład pozostanie łakomym kąskiem dla złodziei. Dojdzie do tego, że nie będzie co licytować, a to jedyna droga do odzyskania choć części pieniędzy na spłatę ok. 12-mln zadłużenia „Sprintu”.
Dzięki telewizyjnemu programowi „Sprawa dla reportera”, sprawa „Sprintu” odbiła się echem w całej Polsce. W 2001 roku ok. 100 rolników, głównie z okolic Włodawy, zostało oszukanych przez „Sprint”. Firma odbierała od nich żywiec, ale nigdy za niego nie zapłaciła. Dostawcy stracili po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. Majątek „Sprintu”: samochody, maszyny, urządzenia, został potajemnie wywieziony i sprzedany. Ostatni właściciel Grzegorz O., przez wiele miesięcy ukrywał się przed organami ścigania, oszukanymi rolnikami i kontrahentami. W końcu został zatrzymany i pod koniec 2002 roku trafił przed sąd. Jego majątek zajął komornik. Nie chce jednak zdradzić ilu poszkodowanych rolników reprezentuje. Zaspokojenie ich roszczeń nie będzie łatwe. Oszukani mogą liczyć co najwyżej na surowy wyrok. Pieniędzy za dostarczony żywiec raczej nie zobaczą.