Dzisiaj podczas sesji Rady Miasta dowiemy się, co udało się zrobić samorządowi,
aby pomóc niepełnosprawnym mieszkańcom Chełma.
W mieście ciągle jest zbyt wiele miejsc, do których niepełnosprawni mają zamknięty lub ograniczony dostęp. Stworzony przez samorząd "Program działań na rzecz osób niepełnosprawnych na terenie miasta Chełm w latach 2004 -2008” ma tę sytuację zmienić. Sami zainteresowani jednak zauważają, że zmiany na lepsze, choć widoczne, następują zbyt wolno.
- Miasto w dalszym ciągu jest nieprzyjazne niepełnosprawnym - mówi Beata Chraścina, prezes chełmskiego koła Polskiego Związku Niewidomych. - Większość osób niewidomych i słabowidzących chcąc wyjść z domu, musi się zdać na pomoc drugiej osoby. Mogłyby być bardziej samodzielne, gdyby w mieście pojawiły się pewne ułatwienia. Przykład? Dwa lata temu zwracaliśmy się do Urzędu Miasta z prośbą o zaznaczenie żółtymi pasami pierwszych i ostatnich stopni na schodach. I co? I nic.
Dla kogoś z dobrym wzrokiem, takie pasy wydają się do niczego niepotrzebne. Ale osobie słabowidzącej stopnie zlewają się w jedną płaszczyznę. Dzięki żółtym pasom, może samodzielnie z nich korzystać, nie ryzykując upadku. Przykładów jest więcej: nierówna kostka brukowa i królujące ciągle na wielu ulicach wysokie krawężniki. Jednak najwięcej zastrzeżeń budzi miejska komunikacja.
- Autobusy mają nieczytelne numery - mówi Chraścina. - Na przystankach zatrzymują się z dala od krawężników. Z kolei przy wysiadaniu wprost z pierwszych drzwi wpada się na śmietniki. Problemy w komunikacji miejskiej mają też osoby z drugą grupą inwalidzką. Choć powinny jeździć za darmo, kontrolerzy nie zawsze o tym pamiętają. Te trudności łatwo wyeliminować, trzeba tylko chcieć.
Na problemy napotykają także niepełnosprawni ruchowo. - Widać zmiany na lepsze, ale ciągle jest wiele do zrobienia - mówi Małgorzata Łuczkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Podajmy Sobie Ręce”. - Bariery architektoniczne są co prawda likwidowane, ale w mieście tworzą się takie enklawy, gdzie niepełnosprawni nie mogą się dostać. A przecież chcą korzystać z tych wszystkich miejsc, z których korzystają pozostali, sprawni mieszkańcy. Chcą pójść na pizzę, do kina, zrobić zakupy w osiedlowym sklepie. Nie chcą czekać, aż ktoś wniesie im wózek na schody. Chcą być samodzielni.
Kolejny, równie ważny problem, to brak pracy. Na koniec ubiegłego roku w urzędzie pracy zarejestrowanych było blisko 300 niepełnosprawnych. Przez cały rok żaden pracodawca nie zdecydował się na utworzenie czy przystosowanie stanowiska pracy dla takich