Tak jak się mówi o nowym Bondzie, tak samo można mówić o nowym Stathamie. To aktor tak wyspecjalizowany w rolach twardzieli strzelających, biegających i okładających przeciwników kopniakami , że trudno wyobrazić go sobie w innych filmach.
Być może "Protektor" jest nieco lepszy niż ostatnie filmy z udziałem Stathama. Jednak oglądanie tego obrazu jest nużące, a to śmiertelny grzech w kinie rozrywkowym. W "Protektorze" nie ma krzty oryginalności - każdy pościg, kopaninę czy strzelaninę widzieliśmy już w lepszym wykonaniu. Choćby w szalonej, autoironicznej i bezpretensjonalnej "Adrenalinie" z rzeczonym Stathamem w roli głównej.
Ostatecznie "Protektora" można pewnie przełknąć popijając sporą ilością piwa w towarzystwie kumpli. W innym przypadku drzemka podczas projekcji murowana.
"Protektor" ukazał się w Polsce na DVD