Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zmienia zdanie w sprawie prac prowadzonych przez dewelopera na górkach czechowskich. Urzędnicy od przyrody jednak przyznają, że roboty wykonane na zlecenie spółki TBV mogły przyczynić się do zniszczenia siedlisk chronionych prawem dzikich zwierząt.
O pracach przy użyciu ciężkiego sprzętu prowadzonych w ubiegłym tygodniu na części górek czechowskich policję zawiadomił jeden z mieszkańców. Chodzi o ogrodzony blaszanym płotem teren o należący do spółki TBV Investment. Patrol mundurowych na miejscu zastał kilku mężczyzn, którzy przekonywali, że koszą roślinność. Powoływali się przy tym na pismo Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Na stanowisko RDOŚ powoływał się także właściciel gruntów. Chodziło o zalecenia z 2019 roku, dotyczące koszenia rosnącej tu nawłoci oraz innych gatunków inwazyjnych.
Na nasze pytania w tej sprawie RDOŚ odpowiedziała w poniedziałek. I stwierdziła, że takie roboty nie zagrażają występującemu na tym terenie chomikowi europejskiemu, który jest pod ścisłą ochroną.
Innego zdania są miejscy aktywiści. Głos w sprawie zabrał m.in. Krzysztof Gorczyca z Towarzystwa dla Natury i Człowieka, członek Regionalnej Rady Ochrony Przyrody.
– Chciałbym zapytać czy faktycznie instytucja ochrony przyrody stoi na stanowisku, że rozjeżdżanie spychaczami, usuwanie wszelkiej roślinności do gołej ziemi i zdzieranie darni (w obszarze na którym stwierdzono występowanie wielu objętych ochroną gatunków roślin, zwierząt i siedlisk) stanowi czynną ochronę przyrody? – pyta Gorczyca w piśmie do Arkadiusza Iwaniuka, dyrektora RDOŚ w Lublinie w liście otwartym.
Jak ustaliliśmy, w międzyczasie stanowisko RDOŚ uległo zmianie.
W związku z prowadzonym postępowaniem o opinię do RDOŚ zwróciła się policja. Po zapoznaniu się z zebranym przez mundurowych materiałem instytucja przyznała, że wykonane prace mogły naruszyć przepisy o ochronie zwierząt, m.in. zakaz niszczenia siedlisk. Stwierdza też, że wcale nie było to koszenie.
Z czego wynika ta nagła zmiana stanowiska? Pełniący obowiązki zastępcy szefa RDOŚ Tomasz Wąsik tłumaczy, że urzędnicy nie przeprowadzali oględzin na miejscu, bo nie mają uprawnień pozwalających na wejście na teren prywatny.
Dopiero na podstawie zdjęć otrzymanych od mieszkańców i materiałów zebranych przez policję uznali, że wykonane na górkach prace mogły zagrozić siedliskom zwierząt i sprawa została zgłoszona na policję.
– Wcześniej nie znaliśmy stanu faktycznego. Ale nie ulega wątpliwości, że koszenie to inny zabieg, niż wjeżdżanie i wykonywanie prac ziemnych koparką. To, co wydarzyło się tam w ostatnich tygodniach, to ewidentne zagrożenie dla siedlisk i gatunków chronionych występujących na tym terenie – nie ma wątpliwości Wąsik.
Właściciel terenu pozostaje na stanowisku, że prowadzone tam prace „miały charakter porządkowy”.
– Prowadzone przez spółkę TBV Investment prace polegały na uporządkowaniu terenu i usunięciu wysypiska śmieci, które od lat funkcjonowało na tym obszarze – czytamy w oświadczeniu spółki przesłanym do redakcji.
– W dalszym ciągu prowadzimy czynności w tej sprawie. Rozpytujemy osoby, które były na miejscu w czasie wykonywania prac i właściciela terenu. Jesteśmy dopiero na wstępnym etapie – mówi kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.