Spółdzielnie mieszkaniowe otrzymały natomiast pozwolenia na budowę zaledwie 2,7 tys. mieszkań – o przeszło 44 proc. mniej niż przed rokiem, a deweloperzy rozpoczęli budowę 6,5 tys. mieszkań – co oznacza spadek o ponad jedną trzecią. To dużo czy mało?
W całym okresie III RP rekordowy dla budownictwa mieszkaniowego był rok 2001, kiedy to powstało prawie 106 tys. mieszkań. Wysokie tegoroczne wskaźniki są zasługą przede wszystkim inwestorów indywidualnych, którzy oddali do użytku ponad 86,1 tys. mieszkań. Warto zaznaczyć, że przez kilka ostatnich lat inwestorzy ci zgłaszali przeciętnie 35-40 tys. domów jednorodzinnych rocznie, a średni czas ich budowy wynosił 6 lat. I nagle, od połowy 2002 r. zaczął się prawdziwy boom w tym sektorze. W samym tylko lipcu br. oddano do użytku ponad 36,7 tys. domów. Czym wytłumaczyć to zjawisko?
W latach 1999-2000 rozpoczęto budowę rekordowej liczby domów i mieszkań, co może w pewnym stopniu odzwierciedlać tegoroczne wyniki. Jednak analitycy rynku są jednomyślni, że boom w mieszkaniówce to w dużym stopniu tzw. efekt statystyczny. Po prostu wiele domów, których zakończenie budowy zgłoszono w tym roku, tak naprawdę już od dawna było zamieszkanych. Przez ostatnie lata liczba ta systematycznie rosła, ponieważ większość inwestorów budująca w systemie gospodarczym nie śpieszyła się ze zgłaszaniem zakończenia inwestycji. To zaowocowało eksplozją w ostatnich miesiącach: coraz więcej domów jest oddawanych do użytku, natomiast zmniejsza się liczba domów w budowie. (e)