Odwołania dyrektora Zespołu Szkół nr 12 z ul. Sławinkowskiej żąda rada rodziców, której skargą zajęła się dzisiaj Rada Miasta. Radni stwierdzili, że potrzebują więcej czasu na zapoznanie się z dokumentami i odłożyli decyzję na później. Sam dyrektor twierdzi, że zarzuty są bezpodstawne
– Utracił zdolność do wykonywania funkcji – tak o dyrektorze mówiła dzisiaj Agnieszka Ciszewska, przewodnicząca rady rodziców. Konflikt trwa od dawna, a według rady działania dyrektora „mają charakter niedopełnienia obowiązków” i mogą podpadać pod Kodeks karny.
Rada rodziców wytyka Lucjanowi Miciukowi sytuację, gdy nie przyszedł na lekcję w klasie III, a dzieci były bez opieki. Podczas kontroli miał nakłonić wicedyrektorkę do poświadczenia nieprawdy, że go zastąpiła i do wpisania w dzienniku tematu lekcji, której nie prowadziła. Dyrektora nieprawomocnie ukarała za to komisja dyscyplinarna przy wojewodzie.
– Nigdy nie mówiłem, że te zajęcia przeprowadziłem – tłumaczył się przed Radą Miasta dyrektor, który wyjaśniał, że był wtedy na spotkaniu w Ratuszu i nie mógł zorganizować zastępstwa. – Nie mogłem przewidzieć, że to spotkanie potrwa tak długo – przekonywał dyrektor. Tłumaczy, że „szybko się zorientowano”, że go nie ma i inna nauczycielka zaopiekowała się dziećmi. Twierdzi, że uczniowie byli sami tylko 7 minut.
Autorzy skargi twierdzą, że dyrektor konfliktuje ich z nauczycielami. Miciuk przed Radą Miasta odpierał dzisiaj te zarzuty. – Nigdy nie konfliktowałem nauczycieli z rodzicami, nigdy nie konfliktowałem nauczycieli – zapewniał dyrektor. Zaprzeczał też, jakoby 64 proc. pracowników ankietowanych anonimowo przez miejski Wydział Audytu i Kontroli skarżyło się na niewłaściwe zachowania „ze strony dyrektora szkoły”. – Nie dotyczą one absolutnie dyrektora szkoły, tylko „współpracowników i przełożonych” – mówiła Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania.
Część radnych, którzy rozpatrywali skargę, broniła Miciuka. – Współczuję szkole rady rodziców piszącej skargi na dyrektora – stwierdziła radna Elżbieta Dados (klub prezydenta Żuka), z zawodu nauczycielka, dla której przewodnicząca rady jest „kompletnie niewiarygodna”. Wtórował jej klubowy kolega Leszek Daniewski, były dyrektor innej szkoły. – Sam bym się podał do dymisji, mając przewodniczącą rady w pani osobie – zwrócił się do szefowej rady rodziców. Solidarności zawodowej dopatrzył się w tym radny Stanisław Brzozowski (PiS). – Nie doszłoby do skarg, gdyby była dobra atmosfera. Coś jest na rzeczy – stwierdził Brzozowski.
Do ostatecznej oceny dyrektora nie doszło. Radny Grzegorz Lubaś (klub prezydenta Żuka) zaproponował, aby skarga rady rodziców wróciła jeszcze raz do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji. Jego zdaniem wszyscy zainteresowani radni będą mieli dzięki temu możliwość zapoznania się z obszerną dokumentacją sprawy.
Ostatecznie większość rady poparła w głosowaniu wniosek radnego Lubasia. Oznacza to, że skarga wraca do komisji, a na posiedzenie Rady Miasta trafi najwcześniej w styczniu.