Dyrektor konfliktuje nauczycieli z rodzicami i źle traktuje podwładnych – uznała komisja miejskich radnych, która badała skargę na dyrektora zespołu szkół z ul. Sławinkowskiej. Jeżeli nawet prezydent odwoła go ze stanowiska – a takiej deklaracji nie ma – może mieć poważny problem ze znalezieniem kogoś w zamian.
Oficjalna skarga na dyrektora Lucjana Miciuka została złożona przez radę rodziców. Sprawa ma stanąć na czwartkowym posiedzeniu Rady Miasta. Wcześniej, zgodnie z procedurą, pismem zajęła się Komisja ds. Skarg, Wniosków i Petycji, która uznała zasadność części zarzutów.
Konfliktował i nie współpracował
Komisja stwierdziła m.in., że dyrektor nie współpracował z radą rodziców i „kilkakrotnie negatywnie oddziaływał” na jej członków. – Do takich sytuacji można zaliczyć m.in. zebranie Rady Rodziców w dniu 11 lutego 2020 r., na które dyrektor szkoły wszedł wraz z dwoma policjantami, mimo że nie został na nie zaproszony – czytamy w piśmie komisji. Stwierdza ona również, że dyrektor zakazał przekazywania pism między dyrekcją a radą rodziców przez szkolny sekretariat, więc wymiana korespondencji odbywała się pocztą.
Za zasadny uznany został też zarzut „konfliktowania nauczycieli z rodzicami uczniów”. – Odzwierciedlenia dopatrywać się można m.in. w piśmie przedstawicieli nauczycieli – stwierdza komisja radnych, według której „budowanie atmosfery braku zaufania” skutkowało odejściami nauczycieli. – W efekcie stworzyło poczucie obawy przed kontaktem z Radą Rodziców Zespołu Szkół nr 12, w szczególności w zakresie informowania ją o sytuacji w szkole, problemach pedagogicznych, ale i organizacyjnych.
– Zasadny jest też zarzut niewłaściwego zachowania dyrektora wobec nauczycieli – stwierdza komisja, powołując się na ustalenia kontroli przeprowadzonej przez Urząd Miasta. Jej częścią była ankieta wśród pracowników. – 64 proc. ankietowanych, tj. 95 osób ze 149, zgłosiło nieakceptowalne zachowania wobec nich ze strony dyrektora szkoły, polegające m.in. na rozsiewaniu plotek i „obgadywaniu za plecami”, fałszywej ocenie zaangażowania w pracę, czy nakładaniu zbyt wielu obowiązków – stwierdza komisja.
Skarga jest bezzasadna
Sam dyrektor przekonuje, że skarga rady rodziców jest bezzasadna. – Wszelkie kontrole nie potwierdzają tych zarzutów. Przewodnicząca rady rodziców wprowadza opinię publiczną w błąd – mówi Lucjan Miciuk. – Wszelkie wątpliwości zostały już wyjaśniane wielokrotnie przez różne instytucje.
Już w najbliższy czwartek cała Rada Miasta oceni, czy skarga rady rodziców jest zasadna, a jeśli tak, to w jakim zakresie. – Według swojego sumienia i wiedzy uważam, że nie powinienem mieć obaw, bo niczego złego nie uczyniłem – ocenia Miciuk. – Ja uważam, że prawda powinna zwyciężyć i należy dociekać prawdy, a nie ulegać manipulacjom.
– Wynik czwartkowego głosowania będzie miał duże znaczenie dla prezydenta – mówi Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina, gdy pytamy go o dalsze losy dyrektora. – Decyzji jeszcze nie ma, czekamy na dyskusję.
Teoretycznie prezydent może odwołać dyrektora w szczególnych sytuacjach. Na niekorzyść Miciuka przemawia też to, że w październiku ukarała go naganą, jeszcze nieprawomocnie, komisja dyscyplinarna przy wojewodzie. Stwierdziła, że w lutym dyrektor nie przeprowadził lekcji informatyki w jednej z trzecich klas podstawówki, nie wyznaczył zastępstwa i przez to nie zapewnił bezpieczeństwa uczniom. Podczas kontroli dyrektor zaprzeczał i polecił wicedyrektorce poświadczyć, że go zastąpiła oraz wpisać do elektronicznego dziennika temat lekcji, której według komisji dyscyplinarnej nie prowadziła.
Będzie kłopot z następcą
Jeżeli nawet prezydent uzna, że to wystarczy, by odwołać Miciuka, może mieć problem ze znalezieniem kogoś, kto go zastąpi. Przeprowadzenie konkursu na nowego dyrektora nie wchodzi w grę. – Ze względu na stan epidemii wszystkie konkursy są odgórnie zawieszone – wyjaśnia Banach i dodaje, że niemożliwe byłoby też wprowadzenie na kierownicze stanowisko kogoś spoza placówki. – To musi być ktoś z wewnątrz – stwierdza zastępca prezydenta. Chętnych do tymczasowego kierowania placówką na razie nie widać. Wicedyrektorki zgodnie poinformowały Ratusz, że w razie odwołania dyrektora nie staną na czele zespołu szkół.
Komisja Rady Miasta nie zgodziła się z zarzutem, że potencjał szkoły jest niewykorzystywany. Jej zdaniem przeczą temu wyniki w nauce i liczba laureatów konkursów i olimpiad.