Nauka zdalna jest trudniejsza od nauki w ławkach, uczniowie mają coraz większe zaległości, a na takim sposobie pracy cierpią relacje międzyludzkie – wynika z raportu portalu ClickMeeting, który zbadał pierwsze dwanaście miesięcy e-lekcji.
– Zdalne nauczanie jest złe dla wszystkich: dla uczniów, ich rodziców i dla nauczycieli – mówi Małgorzata Bielecka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 39 im. Szarych Szeregów w Lublinie. Wylicza: złe dla rodziców, bo muszą pomagać w lekcjach; złe dla nauczycieli, bo najważniejsze jest bezpośrednie podejście i kontakt pozawerbalny. W końcu szkoła to nie tylko przekazywanie wiedzy, ale i nauka tego co najważniejsze: zdolności interpersonalnych.
– Zdalne nauczanie jest też złe dla uczniów, bo oprócz ograniczeń związanych ze sprzętem czy jakością internetu wielu z nich ma dysfunkcje, które jeszcze bardziej utrudniają takie przyswajanie wiedzy. Dla nas wszystkich najlepiej byłoby gdybyśmy mogli jak najszybciej wrócić do tradycyjnego nauczania, bo długofalowe skutki izolacji mogą być opłakane.
Niemal identyczne wypowiedzi można usłyszeć od zdecydowanej większości dyrektorów i nauczycieli. Nie mówią o swoich szkołach. Mówią o zdalnym nauczaniu jako o zjawisku, z którym przyszło im się mierzyć.
– Zdalne nauczanie przede wszystkim zaburza więzi międzyludzkie. Uczniowie coraz częściej są znużeni i zmęczeni taka formą pracy. Rośnie ich frustracja. Stają się zamknięci w sobie – uważa Mirosław Wójcik, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 38 im. Henryka Sienkiewicza w Lublinie, ale dodaje, że nie wszystko w zdalnym nauczaniu jest złe. – Uczniowie muszą bardziej mobilizować się do pracy i stają się bardziej odpowiedzialni za to, co robią. Odkrywają, że internet to nie tylko gry i filmy, ale także przydatne informacje i wiedza. Rozwijają się w obszarach produkcji medialnych, tworząc np. prezentacje.
Źle zdalne nauczanie oceniają także uczniowie i ich rodzice. ClickMeeting zbadał nastroje towarzyszące zdalnemu nauczaniu pod koniec ubiegłego roku szkolnego. Teraz badanie powtórzył. Pozwoliło to na stwierdzenie, jak zmienia się postrzeganie e-lekcji.
O dwa procent więcej niż poprzednio ankietowanych uważa, że nauka zdalna stanowi większe wyzwanie niż model stacjonarny (tak odpowiada dziś 76 proc. – red). Blisko co czwarta osoba przyznaje, że nauka zdalna nie jest trudniejsza od tej, którą pamiętamy sprzed pandemii. Przybywa więc (o 8 proc.) zwolenników nauki stacjonarnej. Aż 71 proc. ankietowanych zadeklarowało, że uczniowie, studenci i kursanci nie nadążają za programem nauczenia, gdy uczą się z domu. 32 proc. zauważa, że uczniowie mają więcej zadań domowych niż przed pandemią. Być może dlatego aż 58 proc. ankietowanych uważa, że rodzice przejęli rolę nauczycieli w nowym modelu edukacji.
Są jednak i pozytywne spostrzeżenia. Mimo że aż 67 proc. ankietowanych uważa, że przeniesienie nauki do domów negatywnie odbiło się na relacjach uczniów z ich rówieśnikami, to aż 56 proc. respondentów uznało, że po zniesieniu ograniczeń warto uczyć się hybrydowo.
Aż 77 proc. ankietowanych uważa, że instytucje edukacyjne nie są gotowe do efektywnego prowadzenia lekcji online, ale to wyraźna poprawa nastrojów, bo pół roku temu aż 86 proc. badanych uważało szkoły za nieprzygotowane do edukacji w modelu wirtualnym.
Specjaliści zauważają też, że zdalna nauka ma negatywny wpływ na profilaktykę i zdrowy tryb życia. Rozpowszechnienie krótkowzroczności wśród dzieci w 2020 roku wzrosło nawet trzykrotnie. Wpatrując się w ekran, o wiele rzadziej się mruga, czego następstwem jest też m.in. suchość gałki ocznej.