Ponad 80 proc. wszystkich korepetycji prowadzę już zdalnie. Domyślam się, że wkrótce całkowicie zrezygnują ze spotkań osobistych – przyznaje nauczycielka matematyki z Lublina. – Jak się teraz pracuje? Trudniej, ale bardziej intensywnie.
– Tak dużego zapotrzebowania na lekcje jeszcze nie miałam – mówi nasza rozmówczyni. – Spotykam się z uczniami od ponad 10 lat. Mam maturzystów, ósmoklasistów, a wcześniej oczywiście osoby przygotowujące się do egzaminu gimnazjalnego. Bo z korepetycjami to tak jest, że najczęściej zapisują się na nie uczniowie w ostatniej klasie danego poziomu szkół, których za kilka miesięcy czeka egzamin. Tak wielu chętnych, jak w tym roku jeszcze nie miałam.
Matematyczka nie ma wątpliwości: to efekt pandemii i semestru nauki zdalnej.
Zainteresowanie korepetycjami wzrasta także po próbnych egzaminach, a te w niektórych szkołach już się odbyły.
– Wynikami jestem załamana – mówi mama ósmoklasisty z lubelskiego Czechowa. – Syn uczył się na czwórkach i piątkach. Zawsze przynosił świadectwa, którymi mogliśmy się chwalić. Teraz żadnego z egzaminów nie napisał na więcej niż 20 procent. W dodatku przyznaje, że poszło nie dlatego, że się zestresował, tylko nie potrafił tego zrobić. Dlatego zdecydowaliśmy się na zapisanie go na korepetycje ze wszystkich egzaminacyjnych przedmiotów.
Cena
Udział w tak intensywnych przygotowaniach dotkliwie uderzy w kieszeń rodziców. Z raportu portalu e-korepetycje.net wynika, że uczniowie z Lublina za 60 minut nauki matematyki średnio zapłacą 36,99 zł, z języka angielskiego: 38,44 zł, a z polskiego: 35,51 zł.
– Te ceny nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – uważa jednak pani Anna, korepetytorka języka polskiego, która od kilku już lat za godzinną lekcję inkasuje 50 zł. – Oczywiście, w internecie można znaleźć lekcje nawet za 20 zł za godzinę, ale udzielają ich studenci.
Z informacji, które znajdujemy na portalu wynika, że lekcje „u studenta” lub u osób, które nie chwalą się swoim wykształceniem, kosztują nawet jedynie 20 zł. Ale już u nauczyciela z kilkudziesięcioletnim stażem pracy lub osoby zajmującej się układaniem programu nauczania w szkole, trzeba zapłacić 75-200 zł.
– Czy ta cena jest wygórowana? To zależy – tłumaczy nauczyciel chemii (80-120 zł za godzinę). – Ja mogę pochwalić się 100-procentową zdawalnością na maturze, a moi podopieczni nie mieli nigdy z egzaminu mniej niż 80 proc. Mogę też pochwalić się uczniami, którzy VII klasę szkoły podstawowej zakończyli z jedynką, a rok później na świadectwie mieli czwórki i piątki. Nie oceniam innych korepetytorów. Nie mówię, że tańsze lekcje znaczy gorsze, ale mam i takie doświadczenia.
– Studiuję anglistykę i korepetycjami dorabiam sobie od dwóch lat – przyznaje Ola, która ogłasza się na jednej z najpopularniejszych platform ogłoszeniowych. – Biorę tyle, bo to typowa stawka studenta, ale nie sądzę, że coś robię gorzej niż osoby z tytułem magistra lub doktora. Jestem cierpliwa i umiem wszystko wytłumaczyć w prosty sposób. Moi uczniowie są zadowoleni. Chwalą też luźną atmosferę. Uważam, że nauczyciele są różni. Niektórzy są zbyt zasadni i nie potrafią dobrze wszystkiego wytłumaczyć. Wydaje im się, że to już się powinno umieć.
Nauczanie na odległość
– Sposób dawania korepetycji zmienił się już w kwietniu – opowiada pani Maria, nauczycielka matematyki z Lublina. – Gdy zamknięto szkoły, uczniowie, którzy przychodzili do mnie na lekcje, nagle zniknęli. Po trzech tygodniach okazało się jednak, że potrzebują regularnych zajęć. Oprócz tematów, które powtarzaliśmy przed czekającymi ich egzaminami, jest też dużo materiału ze zdalnego nauczania. A to też trzeba im wytłumaczyć i z nimi przećwiczyć.
We wrześniu korepetycje ruszyły w trybie stacjonarnym, ale na krótko.
– Z większością uczniów spotkałam się dwa razy, a potem nauka przeniosła się do internetu – mówi anglistka pracująca z mieszkańcami powiatu lubelskiego. – Dwóch chłopców miało w swoich szkołach nauczanie zdalne i po jego zakończeniu rodzice zdecydowali, że ograniczają ich aktywność i poprosili o udzielanie korepetycji zdalnie. Większość dzieci regularnie choruje i to uniemożliwia osobiste spotkania. Jeśli nie są w bardzo złej formie, proponuję lekcje zdalną. Ponieważ ten system sprawdza się, słyszę propozycję, by taki system utrzymać na stałe. Dla mnie to bardzo wygodne rozwiązanie. Nie tracę czasu na dojazdu i mogę przyjąć więcej dzieci.
Takie rozwiązanie chwalą sobie też rodzice. – Dzięki zdalnym korepetycjom oszczędzamy czas na dojazdy – przyznaje pani Agnieszka, mama ucznia SP 43 w Lublinie. – Jesteśmy też przygotowani na wypadek choroby czy kwarantanny, bo w takich przypadkach korepetycje wciąż mogą być prowadzone. To dla mnie bardzo ważne, bo syn będzie w maju zdawał egzamin ósmoklasisty. Musi się do niego dobrze przygotować.
– Gdybym na własne uszy nie słyszała i nie widziała efektu to nie uwierzyłabym, że matematykę można wytłumaczyć i dobrze przećwiczyć zdalnie – mówi mama licealisty jednej z lubelskich szkół. – W tej sytuacji nie rozumiem tylko dlaczego coś co jest do wykonania przez korepetytorów tak słabo poszło nauczycielom w tamtym roku szkolnym.