Jestem rodzicem zachwyconym dzisiejszymi możliwościami pracy z dziećmi. Może warto zainteresować się tematem, że pomimo pandemii szkoły jednak rozszerzają swoje propozycje, podejmują się działań i nowych projektów. Tyle narzekamy na zastaną rzeczywistość, a może warto pokazać dobre praktyki – to fragment maila, który otrzymaliśmy wczoraj
Wszystko zaczęło się od programu edukacyjnego „Być jak Ignacy” Fundacji PGNiG im. Ignacego Łukaszewicza. Informację o nim znalazła dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pliszczynie. – Znalazłam taką propozycję i przekazałam ją naszym nauczycielkom – śmieje się Elżbieta Purc. – To z nimi trzeba na ten temat rozmawiać, bo to one tak wszystko fajnie pokierowały, że rodzice nas chwalą.
Chwalą do tego stopnia, że informacje o wyjątkowych zajęciach rozesłali do wszystkich lokalnych mediów. Wczoraj w Pliszczynie była też telewizja. – Trzeba panie pochwalić. To one utworzyły nieodpłatnie koło rozwijające zainteresowania i prowadzą je w ramach czasu wolnego, czyli nieodpłatnie – podkreślają rodzice.
A panie to nauczycielki wspomagające Agnieszka Studnicka-Siuda i Iwona Wierzchowska.
– Praca nauczyciela w czasie pandemii jest wyjątkowo trudna. Chce wam się pracować jeszcze dodatkowo? – podpytuję.
– Pewnie, że chce – mówi ze śmiechem Agnieszka Studnicka-Siuda. – Mamy ogromny motor do działania w postaci reakcji malujących się na twarzach naszych uczniów. To, że im się chce, że chłoną wiedzę w tym wyjątkowo trudnym czasie, jest dla nas największą nagrodą.
Jak zgodnie twierdzą rodzice 15 uczniów z klas II i III biorących udział w dodatkowych zajęciach, maluchy czekają na nie z wytęsknieniem. To dlatego musiano zwiększyć częstotliwość zajęć. To dlatego też nie wystarcza już 45 minut. Po zakończeniu zajęć dzieci chcą wciąż działać. Wszystko dlatego, że teoria łączy się z praktyką.
– Gdy omawialiśmy elektryczność i alternatywne źródła energii, dzieci wykonały makietę wiatraków. Gdy zajmowaliśmy się ekologią, powstała makieta miasta Odpadkowo, w której dzieci uwzględniły nawet budowę ogrodów deszczowych, zbierania deszczówki i produkcję prądy z błyskawic – wylicza Agnieszka Studnicka-Siuda. – Teraz zajmujemy się transportem i budować będziemy samochody przyszłości. Trwają zażarte dyskusje o tym, czy powinny być to samochody osobowe, czy lepiej postawić na pociąg lub autobus.
Do tego dochodzą zdalne spotkania z naukowcami. Projekt ma trwać do końca roku szkolnego i jeśli obostrzenia na to pozwolą skończy się wizytą małych naukowców w Centrum Nauki Kopernik.
– Moje dziecko nie bardzo interesowało się nauką, ale nauczycielski zrobiły tak wielką pracę, że im wszystkim zaczęło się chcieć – mówi jedna z mam. – Proszę mi uwierzyć, że ciekawość dzieci została rozbudzona do tego stopnia, że ostatnio ogląda tylko filmy o możliwościach stworzenia paliwa z wodoru.