Zamiast iść na skargę do wychowawcy, uczniowie mogą wrzucać listy do skrzynki. Pomysł się przyjął.
W Gimnazjum nr 16 w Lublinie skrzynki funkcjonują od kilku tygodni. Zaczęło się od wymuszających pieniądze uczniów. Dyrektorka Elżbieta Bolibok poradziła sobie z problemem, ale postanowiła zapobiegać kolejnym. – Do tej skrzynki uczniowie mogą wrzucać listy, w których piszą o swoich kłopotach – tłumaczy.
– Nie zawsze ktoś ma odwagę coś powiedzieć przy całej klasie. Więc taka skrzynka to dobry pomysł – potwierdza Ewa Domańska, uczennica
III klasy zamojskiego gimnazjum.
Uczniowie piszą praktycznie o wszystkim. To głównie uwagi pod adresem kolegów zachowujących się w uciążliwy sposób. – Na razie nie znalazło się w niej nic zatrważającego – mówi dyrektor Bolibok. – Pojawiły się skargi na obgadujące koleżanki czy kłótnie z kolegami.
Uczniowie skarżą się także na niesprawiedliwe oceny, ale również podsuwają pomysły na załatwienie szkolnych problemów. – Jeden z uczniów zaproponował, aby kwestię pisania
po ławkach rozwiązać, organizując kilka lekcji bez ławek i krzeseł. Dość śmiała inicjatywa, ale czasem sama się zastanawiam czy nie skorzystać z tej rady – mówi dyrektor Malczewska.
Ale skrzynki wciąż budzą kontrowersje. – Chodzi o to, aby informowanie o problemach odróżnić od donosicielstwa, które jest negatywnym zjawiskiem. Dlatego jeżeli dyrekcja szkoły decyduje się na powieszenie takiej skrzynki, powinna zwrócić uwagę na uświadomienie uczniom tej różnicy – mówi Jacęty Kłoda, pedagog, trener Stowarzyszenia „Spójrz Inaczej”.
Jednak jako metoda zapobiegania agresji w szkole, skrzynka na listy-
donosy zwykle się sprawdza. – Ofiary agresji mają to do siebie, że boją się ujawnić. Dlatego zapewnienie możliwości anonimowej skargi jest często jedyną możliwością pomocy poszkodowanemu – uważa Kłoda.