Setki tysięcy graczy kupi nowego Fallouta po to, by przekonać się: A. o tym, ze legenda umarła. B. Że przywrócono jej blask. C. Ale o co tyle krzyku?
Dla tych, którzy swoją przygodę z grami zaczynali kilkanaście lat temu, marka "Fallout” to rzecz święta. Niezwykle rozbudowany świat gry, w którym można było robić wszystko. Grę można było przejść na wiele sposobów, co drugie zadanie miało kilka rozwiązań, a fabuła, dialogi i postacie były klasa sama dla siebie. Do dzis pierwsze dwa fallouty maja nie tyle miłośników, co wyznawców. I to tez jest największy problem "trójki”.
Kontrowersje
Interplay i Black Isle Studio - twórcy sagi - dawno już przeszli do historii. Za "Fallout 3” odpowiada Bethesda. To wystarczyło, by rozpętać burzę w sieci. Czy gra będzie równie dorosła? czy będzie tak rozbudowana i wielowątkowa? Czy tylko będziemy latać z wielkimi spluwami i strzelać co 6 sekund do hord mutantów? Takich pytań było setki. Ba, całkiem liczna grupa stwierdziła, że nowy Fallout jest żenujący i kompletnie nieudany/doskonały i niedopracowany. I to na podstawie ledwie kilku obrazków z gry.
Na szczęście teraz wiemy już znacznie więcej. W końcu gra jest już dawno ukończona (polska premiera 31 października).
Co to jest Fallout
Rok 2277. Akcja gry toczy się w postnuklearnym świecie. Z XX wieku zostały tylko resztki: budowli, techniki, urządzeń codziennego użytku. Miasta to wielkie rumowiska, a reszta USA to właściwie mniej lub bardziej radioaktywna pustynia. Ludzie żyją w kryptach, wielkich, podziemnych schronach przeciwatomywch. I lepiej ich nie opuszczać. Mutanty czy bandyci to dopiero początek niebezpieczeństw czyhających na zewnątrz.
Mieszkańcy Krypty 101 korzystają z życia i nie przejmują się problemami świata zewnętrznego. Gigantyczne insekty, rajderzy, handlarze niewolników i supermutanci nie są w stanie sforsować zabezpieczeń z serii Vault-Tec. Niestety, Ty graczu, musisz opuścic bezpieczną przystań i ruszyć na poszukiwanie własnego ojca.
Ale wcześniej…
Wcześniej musisz stworzyć własną postać. Pierwsze sekwencje, kiedy wybieramy płeć i cechy, a potem obserwujemy pierwsze kilkanaście lat naszego życia, robią wrażenie (rozwój siedmiu głównych cech w postaci specjalnej książeczki dla dzieci). Az wreszcie doratsamy i otrzymujemy naszego Pip Boya (rzecz charakterystyczna dla serii; na jego ekranie wyświetlają nam się wszystkie informacje o misjach, świecie, naszym ekwipunku, osiągnięciach, etc.). W tym momencie opuszczamy kryptę i ruszamy w świat.
War. War never changes
A ten może się podobać (niezależnie od tego, czy gramy z widokiem pierwszo-; czy trzecioosobowym). Jest pięknie zdewastowany i tak postapokaliptyczny, jak być powinien. Owszem, niektórzy mogą narzekać, że jest zbyt ludny i mało pustkowi, jakich można by się było spodziewać tyle lat po wojnie nuklearnej. Narzekania dotyczą tez systemu walki, który pełni w grze olbrzymią role. W Falloutach walka zawsze rozgrywała się w systemie turowym. W "trójce” tego nie ma (bo mógłby odstraszać nowych graczy). W zamian dostajemy aktywna pauzę i system celowniczy V.A.T.S., który działa całkiem nieźle, a walki - czy też ich końcowe momenty - są bardzo brutalne.
Efekty uboczne
Czego by o grze nie powiedzieć (wersja na Xbox 360 dostała już kilka najwyższych ocen w pismach branżowych), jej otoczka robi fantastyczne wrażenie. Niby reklamowe filmiki z Vault-tec. Grafika, gwiazdy w obsadzie (chociażby Liam Neeson), przemyślany marketing. A sama gra? Na pewno nie jest to pierwszy Fallout w nowej szacie graficznej. Ale na pewno jest to gra, w która warto zagrać.