Wyobraź sobie, że piechota liniowa efektywnie walczy wyłącznie w tyralierze. Dodaj do tego chłopów z rusznicami przeganiających po polu doborowych piechurów i super armatę, która w pojedynkę rozbija pułk po pułku. Witaj w trybie multi gry Napoleon: Total War.
Kiedy znudzi cię już rozgrywanie kolejnych – świetnych zresztą - kampanii tropem "Małego Kaprala” dobrze się zastanów czy na pewno chcesz mierzyć się z żywymi graczami w trybie multiplayer. Tu już nie jest tak różowo jak w sparingu z komputerem. Gdyby tylko Napoleon mógł to zobaczyć… Wątpię czy kiedykolwiek opuściłby Korsykę. Bug na Bugu I nie chodzi bynajmniej o rzekę. Z nią Francuz nie miał żadnych problemów. Za to z błędami w dedykowanej mu grze już owszem. Jest ich tyle, że trudno nie odnieść wrażenia, że twórcom było bardzo spieszno do wydania. W efekcie mamy wersję beta, do której potrzeba teraz mnóstwa łatek i uzupełnień. Niektóre "byki” śmieszą, inne zadziwiają. Najgorsze są te, które całkowicie zabijają realizm pola walki. Niestety. W czasach napoleońskich nie znano zupełnie karabinu samopowtarzalnego, nie było więc najmniejszej potrzeby nacierania w tyralierze. W Napoleon: Total War to jedyny sposób by ograć rywala. Do historii i taktyki z tamtej epoki ma się do nijak. Pod Waterloo, Borodino czy Austerlitz naprzeciwko siebie stawały pułki piechoty zgrupowane w trójszeregi. Najpierw strzelał pierwszy, a potem, gdy klęcząc ładował broń, salwą raził kolejny. W wytrzymaniu ognia odwetowego pomagała dyscyplina. Niby oczywiste. Ale nie w grze. Tutaj, nie wiedzieć czemu, strzela tylko i wyłącznie jeden szereg. Pozostałe biernie statystują. Efekt jest taki, że realizm pola walki prysnął jak mgła. Zamiast Jeny mamy Lenino.
Pojedynek węgorzy Gracze szybko znaleźli sposób na "tradycjonalistów”. Nazywa się "na węgorza”. Co to takiego? To nasze wiarusy ustawione w jednej, dłuuuuuugaśnej tyralierze. Wtedy wszyscy są w pierwszym szeregu, no i… wszyscy strzelają. A taka palba jest zabójczo efektywna. I nic to, że nawigacja i przesuwanie oddziałów po mapie jest wówczas prawie niemożliwe. Tym bardziej, że brakuje miejsca na mapie. W skład statystycznej armii w multiplayerze wchodzi zwykle 6-7 jednostek piechoty. Taktyka? Jaka taktyka. Możesz nie rozciągnąć linii i oddać hołd historii, ale wtedy przegrasz. Wojsk Koalicji ze wzgórz Austerlitz na pewno nie przegonisz. Ciepły beret z antenką dla ogrzania głowy tego, co to wymyślił.
Liniowcy falują szortami To kolejna niedoróbka, niestety z kategorii smutnych i kolejny gwóźdź do trumny z realizmem. Oprócz piechoty liniowej mamy do dyspozycji również jednostki milicji. Były to raczej bataliony pomocnicze złożone ze słabo wyszkolonego żołnierza wiejącego na tyły po pierwszej salwie. W Napoleonie ciury obozowe potrafią dać łupnia wytrawnej piechocie. Wypróbowałem. Ustawiona w jednej długiej linii portugalska milicja w wymianie ognia starła na proch Austriaków. Ich czeski pułk pierwszy wszedł na linię ognia i pierwszy zmykał falując szortami. Nacierali rzecz jasna w szyku z epoki. Za cenę jednej piechoty mamy dwa oddziały milicji. Ktoś nam podskoczy?
Grają i płaczą Większość graczy – w tym dziewięciogwiazdkowi generałowie z Empire Total War – błąka się w krainie Napoleona jak we mgle. Wszyscy grają i pomstują. Bo mimo szargających nerwy niedoróbek to nadal kawał dobrej gry. A może być tylko lepiej, jeśli tylko wydawca szybko wypuści łatki i naprawi to, co w pośpiechu zaniedbał. Chociażby te cholerne rosyjskie Unicorny. Jak ja tych dział nienawidzę…