Henryka Strojnowska nie podjęła jeszcze decyzji, czy przyjmie propozycję złożoną przez marszałka województwa: czy zostanie w Zarządzie Nieruchomości Wojewódzkich, czy odejdzie z pracy. Teraz dodatkowo zastanawia się, czy pozwać władze województwa.
- Mam jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji i analizuję sprawę z prawnikami – mówi Henryka Strojnowska (PO), była wicewojewoda lubelska a do maja 2019 dyrektor Zarządu Nieruchomości Wojewódzkich.
To instytucja podległa marszałkowi województwa. Kiedy, po wyborach samorządowych 2018, władzę w regionie przejął PiS, to dosyć szybko zwolnił Strojnowską.
Ale polityczka pozwała województwo i sąd uznał, że Strojnowskiej nie można było zwolnić, ponieważ była już w emerytalnym okresie ochronnym. W połowie lipca zatem była dyrektor wróciła do pracy, zajmując stanowisko dyrektora.
Tyle że ZNK miało już dyrektora, czyli Zbigniewa Ławniczaka z PiS. Zatem przez moment w urzędzie było dwóch dyrektorów.
Pierwszego dnia pracy do Strojnowskiej przyszli urzędnicy marszałka i przekazali decyzję, że ma teraz pracować w filii urzędu marszałkowskiego w Białej Podlaskiej na średnim szczeblu urzędniczym. Nie przyjęła tego pisma. Niedługo potem zarząd województwa cofnął Strojnowskiej wszystkie pełnomocnictwa i uniemożliwił podejmowanie decyzji.
Drugiego dnia pracy urzędnicy marszałka złożyli nową propozycję: oddelegowanie do Białej Podlaskiej lub 3-miesięczne wypowiedzenie bez obowiązku świadczenia pracy. - Na podjęcie decyzji mam 1,5 miesiąca – mówiła nam wtedy i tłumaczyła: - Mogę przez trzy miesiące siedzieć w domu i otrzymywać dyrektorską pensję. Na koszt podatnika.
Decyzji co do swojej przyszłości zawodowej Strojnowska jeszcze nie podjęła. - Nadal się zastanawiam – mówi. – Raczej dalszej pracy z ZNK nie przewiduję, ale mam czas na podjęcie decyzji – dodaje.
Tymczasem 23 lipca zarząd województwa podjął już uchwałę o zmianie warunków pracy Strojnowskiej i skierowanie jej na niższe stanowisko w Białej Podlaskiej.
- Przy zachowaniu dotychczasowego uposażenia – zaznacza Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka.
Polityczka bierze pod uwagę też trzecią drogę. Rozważa pozwanie władz województwa. – Prawnicy oceniają, że wypowiedzenie też nie jest do końca zgodna z prawem – mówi.
Tymczasem ZNK już w pełni – na mocy pierwszego wyroku – wypłacił Strojnowskiej zaległe pieniądze. To była ponad roczna pensja, przy zarobkach miesięcznych ok. 12 tys. zł brutto.
Sama zainteresowana nie chce zdradzić, ile w sumie wyniósł rachunek.
Dyrektor ZNK, Zbigniew Ławniczak (PiS) nie pamięta tej kwoty.
A teraz ciekawostka. Decyzję o tym, że Henryka Strojnowska otrzyma pieniądze, a wyrok sądu zostanie wykonany, z ZNK podjęła sama Henryka Strojnowska, kiedy na dwa dni wróciła do pracy.