Były wystraszone i zdezorientowane. Z dnia na dzień straciły swoją opiekunkę. Kiedy ich pani zmarła, 37 psów trafiło do schroniska. Wkrótce będą mogły być adoptowane.
To była dość skomplikowana, ale wyjątkowo sprawnie przeprowadzona akcja. Niedawno zmarła mieszkanka Zamościa, która na jednym z osiedli w mieście prowadziła legalną, zarejestrowaną przez Związek Kynologiczny w Polsce hodowlę psów z rasy hawańczyków. Kobieta miała też w domu kundelka i owczarka niemieckiego. Gdy opiekunki zabrakło, czworonogi zostały same.
W zapewnienie im opieki zaangażowało się Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Zamościu. Nieocenionej pomocy w przetransportowaniu tam psów udzieliła grupa współpracujących z placówką wolontariuszy. Wyjątkowo liczna gromadka nie mogła jednak zostać długo przy ul. Braterstwa Broni. Z pomocą przyszedł lubelski oddział Związku Kynologicznego w Polsce. Psiaki wyjechały z Zamościa. Dochodzą do siebie po stresie, jaki przeżyły.
„Chcielibyśmy bardzo serdecznie podziękować za zaangażowanie w akcje ratowania hawańczyków Schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu, panu prezesowi schroniska, ale w szczególności paniom z wolontariatu za ogromna empatię, chęć pomocy i super ogarnięcie tych psów w tak trudnym dla nich czasie. Bez Was pomoc tym psiakom nie byłaby możliwa” – piszą przedstawiciele związku w krótkim komunikacie.
Apelują też na razie o wstrzemięźliwość w zgłaszaniu się do adopcji psów. Ta będzie możliwa, ale dopiero za jakiś czas. W tej sprawie wydany ma zostać oddzielny komunikat.