Policja wciąż próbuje ustalić, kim był mężczyzna, którego zwłoki znaleźli ekolodzy podczas sprzątania Bystrzycy. Ale jeden z aktywistów podkreśla, że ten przykry incydent, który przebił się do mediów, nie powinien przesłonić prawdziwego problemu, czyli zaśmiecania rzeki.
Na około 3-kilometrowym odcinku tuż za Lublinem ekolodzy zebrali aż 47 worków śmieci. – W Bystrzycy przepływającej przez Lublin ląduje dosłownie wszystko – mówi Dziennikowi Mateusz Piekarski z Grupy Posprzątajmy Lublin, organizator akcji, która stała się już wydarzeniem cyklicznym.
Makabryczny widok
Prawdzie dwudziestka ekologów przez kilka godzin sprzątała odcinek rzeki od ul. Azaliowej do Sobianowic. – W wodzie były całe wysypiska śmieci, szczególnie w zakolach czy na zatorach z powalonych drzew. Ja płynąłem z córką, ona z przodu, ja z tyłu, a między nami dwa wielkie worki ze śmieciami. Musieliśmy obrócić kilka razy i w ten sposób zebraliśmy osiem worków – dodaje Piekarski.
Jakich śmieci było najwięcej? Butelki plastikowe i szklane, głównie po alkoholu, puszki po piwie, kawałki styropianu, kołpaki. – Ale w wodzie były też sprzęty, których nie daliśmy rady wyciągnąć: kilka łóżek, wersalki, fotele, znaki drogowe, nawet piaskownica. I to wszystko zostało wyrzucone w Lublinie, bo górny odcinek Bystrzycy między Osmolicami a Zalewem Zemborzyckim, który też sprzątamy, jest zdecydowanie czystszy – podkreśla Piekarski.
Podczas akcji ekolodzy przeżyli też dramatyczne chwile. W okolicach mostu na ul. Pliszczyńskiej jeden z kajakarzy zauważy w masie śmieci gumową podeszwę buta. Dopiero przy próbie wyciągnięcia go z wody okazało się, że pod powierzchnią znajduje się ciało mężczyzny. Stan zwłok wskazywał, że musiały być w rzece od dłuższego czasu.
– Bystrzyca wypływając z Lublina niesie pełno odpadów, śmieci i zanieczyszczeń. Prawdopodobnie przez to podczas lokalnych poszukiwań zaginionego nie udało się odszukać zwłok w wodzie. Dzięki naszej akcji rodzina zaginionego będzie mogła zaznać spokoju, skończyć oczekiwania na wieści o zaginionym i żyć w niepewności, a także będzie mogła zorganizować pochówek – zaznacza Piekarski.
Ekolodzy zadzwonili na numer alarmowy 112. Ciało wyciągnęli z rzeki strażacy. Na miejscu była też policja. W środę została przeprowadzona sekcja zwłok. Ciało było w dużym stanie rozkładu. – Czekamy na wyniki DNA, by ustalić tożsamość tego mężczyzny – mówi Dziennikowi nadkomisarz Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy policji w Lublinie.
Edukacja i kaucje
Co zrobić, by w Bystrzycy było mniej śmieci? Mateusz Piekarski że w szkołach w Lublinie powinny być prowadzone akcje edukacyjne oraz uruchomiony powszechny system kaucji za butelki i puszki. Dobrym sposobem na wyłapywanie przynajmniej części śmieci byłoby też stawianie specjalnych barier w zakolach.
Bystrzycą zarządza Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Jarosław Kowalczyk z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie przyznaje, że problem dużego zaśmiecenia rzeki na odcinku za Lublinem jest znany tej instytucji. – Poniżej aglomeracji rzeczywiście jest bardzo dużo śmieci. Bystrzyca w tym miejscu meandruje, powstają też zatory. W zakolach i na przeszkodach zatrzymują się odpady. W tym roku już sześć razy prowadziliśmy sprzątanie. Z wody wyciągaliśmy opony, krzesła ogrodowe a nawet lodówki.
O pomyśle ekologów na ustawienie barier, które mogłyby wyłapywać śmieci, mówi, że zastosowanie tego typu barier mogłoby niekorzystnie wpłynąć na swobodny przepływ wody. – Ponadto wiązałoby się z oddziaływaniem na elementy środowiska przyrodniczego, przede wszystkim na ryby i płazy oraz mogłoby stanowić pułapkę dla ssaków takich jak wydra czy bóbr – tłumaczy rzecznik.