- Gdy tylko spadnie śnieg wyciągam sanki i zaprzęgam koniki. Jaka to frajda – opowiada o zaletach koników polskich ich nabywca. Roztoczański Park Narodowy organizuje kolejny przetarg, w którym wystawił wyhodowane klacze i ogiery.
Do 10 lutego mają czas na wpłacenie wadium osoby, zainteresowane kupnem konika polskiego z Roztoczańskiego Parku Narodowego. Park organizuje przetarg pozbywając się zbędnego, żywego inwentarza. Niewielcy potomkowie tarpanów pochodzą z hodowli rezerwatowej i tej w systemie stajennym, która działa na terenie dawnego folwarku Florianka już ćwierć wieku.
Oferenci mogą wybierać wśród sześciu klaczy i dwóch ogierów. To już drugi w tym roku przetarg na jaki park wystawi koniki, pierwszy był w styczniu.
- Miałem kupić klacz, z tą myślą wybierałem się do Zwierzyńca. Ale zobaczyłem Torta. Tak mi się ten ogier spodobał, że postanowiłem: muszę go mieć. I mam. Tak się bałem, że mi ktoś go kupi, że wystawiłem ofertę, gdzie kupującym był mój ojciec i sam ją dla pewności przebiłem – opowiada Mateusz Dąbek, który wrócił ze Zwierzyńca, do oddalonego o 80 km Niska z Tortem i Herą. – To inna klacz nich sobie upatrzyłem, bo się okazało, że tamta była córką Torta. I teraz mam trzy klacze i ogiera – dodaje nabywca, który od siedmiu lat trzyma koniki polskie.
Bardzo je poleca, bo jak tłumaczy to konie bezproblemowe. Ponieważ żyją na wybiegu, mają chroniącą je wiatę, to nie wymagają codziennej wizyty w stajni czy regularnych posiłków. Po drugie nadają się pod siodło dla osoby dorosłej i dziecka, można je zaprzęgać do bryczki czy sanek.
Pan Mateusz wspomina, że był w czwartej klasie podstawówki, kiedy ojciec kupił mu konika polskiego pod siodło. Ma sentyment do tych koni i do Zwierzyńca. Bywał tu na wycieczkach gdy chodził do Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju. Dlatego brał udział w przetargu, bo chciał mieć konika właśnie z RPN. I myśli o kolejnej klaczy. Choć jak przyznaje pierwsze dni na wspólnym wybiegu były trudne.
- Tabunem koni na wolności rządzi najstarsza, najbardziej doświadczona klacz. W hodowli stajennej ta hierarchia nie jest tak wyraźna ale zwierzęta przebywające cały czas ze sobą muszą się jakoś dotrzeć. Zwłaszcza, że nowa klacz ma 11 a moje po 8 lat. Nawet myślałem, że będę musiał interweniować, bo wszystkie trzy są zaźrebione, a o kopnięcie w brzuch nie trudno – dodaje Dąbek, który w swoim gospodarstwie głównie zajmuje się hodowlą drobiu ozdobnego.
Przetarg odbędzie się 11 lutego, ceny wywoławcze klaczy wahają się w granicach 2200-4900 zł, ogiery wyceniono na 1400 zł.