Wraz z rozszerzającą się epidemią koronawirusa, rośnie w sieci liczba fake newsów, czyli nieprawdziwych informacji, które mogą powodować panikę w społeczeństwie. Skąd się biorą? Kto na nich zarabia? Jak nauczyć się odróżniać je od sprawdzonych informacji?
Fake newsy
Polska po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat znalazła się w stanie zagrożenia epidemicznego, który prawdopodobnie będzie miał swoje skutki społeczne i gospodarcze.
- Panika jest niesamowitym procesem społecznym. Ulegając panice, pogłębiamy wielokrotnie straty, które się pojawiły – mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
W zaistniałej sytuacji warto nauczyć się odróżniać ostrożność od paniki i prawdziwe wiadomości od tzw. fake newsów, wprowadzających nas w błąd i budzących większy strach.
- Tam, gdzie nie ma wiedzy i rzetelnej informacji pojawiają się upiory, wyobrażenia grozy. Człowiek nie jest istotą racjonalną. O wielu naszych działaniach decydują odczucia – dodaje prof. Nęcki.
Wielu widzów alarmowało nas o działalności człowieka, który wykorzystując sytuację w kraju, namawia do zakupu produktów, które mają leczyć wszystko, także chorobę wywołaną koronawirusem.
- Na usta cisną mi się same najgorsze wyrazy. To szkodliwy maniak, który wciska ludziom ciemnotę, mówi głupoty, w które niestety wielu wierzy. Jego teorie nie mają żadnego poparcia naukowego – komentuje Jerzy Friediger, dyrektor szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.
Znachorzy, czy przeciwnicy szczepień lubują się w tej chwili w rozsyłaniu fałszywych wiadomości. Na przykład takich, że chorobę Covid-19 wywołaną koronawirusem można leczyć witaminą C.
- Fake newsy wykorzystują niewiedzę. Udają to, że dostarczają nam wiadomości, a wprowadzają nas w mętny obszar jeszcze większego lęku – dodaje prof. Zbigniew Nęcki.
- To doskonała pożywka, bo bazuje na naszym strachu, lęku o nasze zdrowie, bezpieczeństwo. Pojawia się mnóstwo ludzi, którzy chcą ten strach wykorzystać – dodaje Beata Biel z Konkret24.pl.
Ciała zmarłych, doły z wapnem
Jedna z krążących po sieci teorii głosi, że rządzący nas okłamują, a śmiertelność w Chinach z powodu koronawirusa jest tak olbrzymia, że ciała zmarłych wrzuca się do dołów z wapnem. Tymczasem zdjęcie, które ma być poparciem tej teorii to stopklatka z filmu pod tytułem „Epidemia strachu”.
- Podstawowym mechanizmem, przy tworzeniu teorii spiskowych czy fake newsów jest myśl: Ktoś chce przed wami coś ukryć. Dla ludzi podatnych na teorie spiskowe, nieprawdziwe informacje dodają paliwa do wiary w to, że niektóre rządy i świat medyczny ukrywają lekarstwo na chorobę spowodowaną koronawirusem – komentuje Beata Biel.
Pojawiają się teorie spiskowe o tym, że szpitale ukrywają przypadki zakażenia wirusem. W mediach społecznościowych są osoby, które piszą, że w namiotach, przygotowanych do ewentualnych wzmożonych przyjęć, są już pacjenci.
- Wszystkie informacje o rzekomym ukrywaniu przypadków zachorowań są dalece nie w porządku. Nie ma takiej możliwości, by jakiś przypadek był ukryty. Z każdym chorym na koronawirusa kontakt ma kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt osób. Samo zlecenie testu na jego obecność jest widoczne w systemie dla wszystkich lekarzy. Ukrycie czegokolwiek jest niemożliwe – przekonuje Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Jako społeczeństwo jesteśmy nienauczeni weryfikacji informacji. Nie ufamy instytucjom publicznym. Szybciej zaufamy znajomemu z Facebooka niż Światowej Organizacji Zdrowia – kończy Beata Biel.