12-letni Kamil odwiedzał kolegę, kiedy rzuciły się na niego dwa pitbulteriery. Chłopiec w stanie krytycznym trafił do szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować. Właściciel agresywnych psów został aresztowany, nie przyznaje się do winy.
Wizyta u kolegi
Do tragicznych zdarzeń doszło na jednym z osiedli w Przemyślu. 12-letni Kamil odwiedził swojego o rok młodszego kolegę Szymona. W mieszkaniu nie było dorosłych. Były tylko dwa psy, które rzuciły się na Kamila.
– Nie mogę jeść, nie mogę spać. Mam wyrzuty, że mnie tam nie było – mówi Elżbieta Towarnicka, matka 12-latka.
11-latek, który, na co dzień przebywał z psami, próbował odciągnąć zwierzęta, jednak nie miał szans uratować kolegi. Pomoc wezwali sąsiedzi, którzy usłyszeli ujadanie psów i krzyk dzieci.
– Kamil został przywieziony do szpitala bez oznak życia. Akcja serca została przywrócona, po godzinnej akcji reanimacyjnej. Chłopiec miał rozerwany prawy policzek, złamaną żuchwę. Szyja i twarz były zmasakrowane. Jestem doświadczonym chirurgiem, wiele widziałem, ale z taką skalą obrażeń spotkałem się po raz pierwszy – opowiada Maciej Lewicki, dyrektor ds. lecznictwa szpitala im. Ojca Pio w Przemyślu.
Kamil w szpitalu walczył o życie trzy dni. Jego serce przestało bić 1 października. – Był kochanym dzieckiem. Nie dało się go nie lubić. To był mój jedyny synek, rodzynek. Już nigdy nie powie mi: „Mamusiu, kocham cię” – ubolewa matka.
Nie przyznał się do winy
Nie wiadomo, co dokładnie stało się w mieszkaniu i dlaczego zwierzęta rzuciły się na Kamila. Według prokuratury, winny tragedii jest właściciel psów, ojczym Szymona, Mariusz S. Mężczyzna jest oskarżony o to, że nie zabezpieczył dzieci przed dostępem do tych zwierząt. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
– Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstwa, minimalizuje swoją winę. Wyjaśnia, że skoro nie było go w mieszkaniu, to nie odpowiada za to, co się stało. Mówi, że wielokrotnie uprzedzał pasierba, żeby ten nie przyprowadzał do domu obcych osób. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to dziecko, które dysponowało kluczem do domu. W naszej ocenie mężczyzna zrobił zbyt mało, by zagrożenia uniknąć – podkreśla Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Śledczy ustalili, że to nie pierwszy raz, kiedy te psy zaatakowały człowieka. Wcześniej jeden z nich pogryzł partnerkę Mariusza S., matkę Szymona. Sąsiedzi twierdzą, że psy były niewłaściwe prowadzone, jednak nie zgłaszali tego z obawy przed mężczyzną.
– Jeden z tych psów był agresywny. Na mnie też się rzucał. Raz temu chłopcu zerwał się ze smyczy – przyznaje sąsiadka. – Te psy były bite, zamykane w piwnicy i przez jakiś czas głodzone. Wiele razy próbowałem interweniować, ale zwyzywał mnie, groził mi i mojej rodzinie – dodaje sąsiad Mariusza S.
Właściciel psów był wielokrotnie karany. Tylko w ostatnich dwóch latach dopuścił się uszkodzenia mienia, a także pobicia swojego pasierba Szymona, swojej partnerki i jej ojca. – Mariusz S. był oskarżony o popełnienie pięciu przestępstw, za wszystkie został skazany. Świadczy to o tym, że ma problemy z kontrolowaniem agresji i nie powinien mieć takich psów – dodaje prokurator Pętkowska.
Amerykański pitbulterier
Amerykański pitbulterier znajduje się na liście psów agresywnych. To jedna z 11 ras, uznanych za niebezpieczną. – Na pewno nie jest to pies dla ludzi, którzy mają problem z hamowaniem agresji. Pies przejmuje takie zachowania, jeśli będzie bity, nawet je zwiększy. Różne kraje mają różne podejście do amerykańskich pitbulterierów. Są kraje, w których te psy są zakazane, w innych wymagane są specjalne szkolenia i testy dla psa, właściciela oraz kastracja i sterylizacja czworonoga – wyjaśnia Eliza Dołżańska-Pietrzak, behawiorystka, zoopsycholog.
– Większość napaści psów na ludzi spowodowana jest tym, że są nieprawidłowo prowadzone. Osoby, które nie mają pojęcia o tych rasach po prostu wchodzą w ich posiadanie. To nie są psy dla wszystkich, mają nieco inne potrzeby. Bez odpowiedniego wprowadzenia, te psy mogą atakować, a te ataki będą podszyte lękiem – dodaje Patryk Rosa z firmy GARM – szkolenie i trening psów.
W Polsce barierą do posiadania psa może być tylko cena. Czworonoga z listy 11 ras uznanych za niebezpieczne może kupić osoba nieletnia, karana czy niestabilna emocjonalnie. Teoretycznie zgodę na posiadanie takiego psa wydaje miejscowy urząd gminy, jednak praktyka pokazuje, że jest to martwy przepis.
– Dokumenty, które potwierdzają rasę, nakładają na właściciela obowiązek domagania się o pozwolenie posiadania takiego psa. Ten mężczyzna nie wystąpił o takie pozwolenie – wyjaśnia Marta Pętkowska.
Behawiorystka Eliza Dołżańska-Pietrzak na zlecenie prokuratury oceniła zachowanie psów, które zagryzły Kamila. – Każdy pies w rękach nieodpowiedniej osoby może stać się bronią, niezależnie od rasy. To nie jest pierwsze pogryzienie w Polsce i na pewno nie ostatnie, jeśli nie zmienimy podejścia do kwestii wychowania psów – podkreśla.
Właścicielowi psów grozi do 5 lat pozbawienia wolości. Wkrótce w Uwadze! dalszy ciąg tej historii. Co z psami, które zagryzły Kamila? Czy zostaną uśpione, czy wrócą do właściciela?