Prawo UE W tym tygodniu w Strasburgu europarlamentarzyści będą głosować nad nowymi przepisami dotyczącymi praw autorskich. Wydawcy gazet, filmowcy i inni artyści apelują do europosłów o poparcie zapisów dyrektywy. - To nie jest żadne ACTA 2! - tłumaczą
Dzisiejsza niezadrukowana pierwsza strona Dziennika Wschodniego to nie błąd drukarni. Podobne „jedynki” solidarnie przygotowało dziś wiele gazet ogólnopolskich i regionalnych. Dyrektywa, nad którą w tym tygodniu będą głosować europosłowie, jest dla branży prasowej bardzo ważna.
Artyści i dziennikarze kontra internetowi giganci
Chodzi zwłaszcza o art. 11 dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. Według proponowanych przepisów, internetowi giganci jak Facebook, Youtube czy Google, musiałyby płacić za udostępnianie dzieł chronionych prawem autorskim.
O poparcie tego zapisu apelują nie tylko media, ale też przedstawiciele środowisk artystycznych. Do prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego trafił podpisany przez Urszulę Dudziak i Marka Kościkiewicza list z apelem o obronę polskiej kultury
– Google, Facebook czy YouTube zarabiają setki milionów dolarów na dziełach polskich artystów i autorów. Poza tym, że nie odprowadzają w Polsce podatków lub płacą je w minimalnym zakresie, to również nie dzielą się ogromnymi zyskami z twórcami, dzięki którym osiągają ogromne profity – tłumaczą artyści.
ACTA 2 wymyślili lobbyści
Autorzy listu przekonują, że przepis zobowiąże najpotężniejsze internetowe korporacje do „uczciwego dzielenia się zyskiem z twórcami” i wyjaśniają wątpliwości związane z zagrożeniami wynikającymi z przyjęcia dyrektywy.
– Opowieść o ACTA 2 i cenzurze w sieci to narracja wymyślona przez agencje lobbingowe pracujące dla wielkich międzynarodowych koncernów – czytamy. – To rozwiązanie nie będzie dotyczyć mniejszych internetowych platform i wydawnictw. Wbrew temu, co twierdzą internetowi monopoliści, polscy cyfrowi przedsiębiorcy nie będą obciążeni żadnymi dodatkowymi kosztami. Zmiany nie obciążą w żaden sposób użytkowników internetu ani też nie zagrożą wolności słowa i dostępu do treści.
O poparcie nowych przepisów do europosłów zwróciło się także ponad 200 polskich filmowców, m.in. Agnieszka Holland, Małgorzata Szumowska, Wojciech Smarzowski, Jan Komasa czy Juliusz Machulski.
– W ostatnich latach internet stał się jednym z najważniejszych miejsc udostępniania dóbr kultury. Tymczasem twórca jest prawie całkowicie pozbawiony możliwości czerpania zysków z cyfrowej eksploatacji jego dzieł. Przyjęcie dyrektywy pozwoli na zmniejszenie tej rażącej dysproporcji i większe poszanowanie nakładów pracy twórców. Odrzucenie pogłębi dominującą pozycję globalnych koncernów stojących za operatorami platform internetowych – czytamy.
Jak zagłosują europosłowie?
O ile twórcy popierają proponowane zmiany, to wywołują one spory niepokój wśród internautów. Te obawy podzielają lubelscy europosłowie.
– Jestem za ochroną praw autorskich. Ale to, co proponuje Unia Europejska, zmierza do ograniczenia swobody wymiany myśli w internecie. Na to nie ma zgody – mówi Mirosław Piotrowski z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Przeciw dyrektywie zamierza głosować także Krzysztof Hetman z Europejskiej Partii Ludowej.
– Ponieważ uważam, że ta dyrektywa zbyt mocno wkracza w wolność wypowiedzi i twórczości – tłumaczy Hetman. Jego wątpliwości budzą zwłaszcza zapisy art. 13. Jego zdaniem, gdyby dyrektywa weszła w życie w obecnej formie, to na platformach internetowych spoczywałby obowiązek filtrowania treści dostarczonych przez twórców. – Musiałyby same sprawdzać, czy coś z nich nie jest produktem kradzionym. Na proponowanych zasadach jest to fizycznie niewykonalne – twierdzi Hetman.