W proteście przeciw dwuminutowym przerwom na wyjście do toalety około 1000 robotników szanghajskiej fabryki urządzeń elektrycznych przetrzymywało przez półtora dnia jako zakładników 10 japońskich i 8 chińskich menedżerów. Strajk przerwano po przybyciu policji.
Do wzięcia zakładników doszło w piątek; trzymano ich prawie do północy w sobotę - podała firma Shinmei Electric Company w poniedziałkowym komunikacie. Przetrzymywanych menedżerów zwolniono po wejściu policji na teren zakładu.
"Robotnicy domagali się zniesienia śmiesznie dokładnych wymogów dających im tylko dwie minuty na wyjście do toalety i wprowadzających kary w wysokości 50 juanów (8 USD), jeśli spóźnią się raz; za drugim razem karą miało już być zwolnienie" - powiedział strażnik o imieniu Feng. Według niego "kierownictwo zostało uwolnione, kiedy przybyła policja i kiedy zgodziło się rozważyć ponownie regulamin".
Zakład produkujący m.in. cewki elektromagnetyczne był we wtorek zamknięty, a osoba w fabryce, z którą rozmawiała agencja AP, powiedziała, że robotnicy nie strajkują; praca ma zostać wznowiona w środę.
Oświadczenie Shinmei Electric nie informuje przeciwko czemu robotnicy protestowali. Podano jedynie, że przyczyną protestu były "reformy wprowadzone przez kierownictwo". Z dokumentu wynika, że rozmowy z robotnikami trwają nadal na terenie zakładu i że policja przesłuchuje personel.
Jak pisze AP, strajki w Chinach stały się zjawiskiem powszechnym; fabryki usiłują zwiększyć wydajność kosztem robotników, którzy jednak dzięki telefonom komórkowym i internetowi stają się coraz bardziej świadomi swych praw. (PAP)