Odzież i samochody to najczęstszy przedmiot handlu w Polsce. Mieszkańcy województwa lubelskiego na tle kraju wyróżniają się liczbą ofert używanych telefonów komórkowych – z tego regionu pochodzi niemal co dziesiąte urządzenie z drugiej ręki.
Przedmioty "z drugiej ręki” zaczynają coraz częściej sprzedawać i kupować Polacy. – Handel rzeczami używanymi w społecznościach lokalnych przeżywa swoisty rozkwit. Niewątpliwie przyczynił się do tego Internet i serwisy, w których mieszkańcy poszczególnych miast wystawiają na sprzedaż dosłownie wszystko: antyki, odzież, meble, samochody czy sprzęt RTV – mówi Przemek Klemczak z portalu Tablica.pl, na którym można zamieszczać tego rodzaju oferty.
Na tym ostatnim ogłasza się już ponad 320 tys. zarejestrowanych użytkowników, a miesięczne tempo przyrostu nowych ofert rzeczy używanych wyniosło ostatnio nawet 30 proc. Polacy najczęściej odsprzedają odzież, samochody, ubranka dla dzieci oraz zabawki.
Ta pierwsza kategoria króluje wśród sprzedawców rzeczy używanych m.in. z Dolnego Śląska, regionu łódzkiego, Małopolski, opolskiego czy Pomorza. Natomiast niekwestionowanym liderem ofert samochodów "z drugiej ręki” są mieszkańcy m.in. kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego, podlaskiego czy lubelskiego.
Co ciekawe, poszczególne regiony Polski na tle kraju specjalizują się w handlowaniu w różnych kategoriach przedmiotów "z drugiej ręki”. I tak oto co dziesiąty telefon komórkowy jest wystawiany przez mieszkańca województwa lubelskiego.
Natomiast najbardziej popularnymi kategoriami w tym regionie są używane samochody oraz odzież. Patrząc na inne regiony, co czwarte używane ubranka dziecięce szukają nowego właściciela na Śląsku, a co piąta książka szuka nowego nabywcy w Wielkopolsce.
W zachodniopomorskim handlujący najczęściej chcą sprzedawać sprzęt RTV, a mieszkańcy Mazowsza biją innych na głowę w handlu używaną odzieżą, meblami oraz akcesoriami dla dzieci (17 proc. wszystkich ofert).
Moda z drugiej ręki
Tropicielką cenowych okazji jest Natalia Penar, prowadząca popularny blog szafiarski "Żyrafy wychodzą z szafy”. – Uwielbiam i gorąco polecam ubrania z drugiej ręki, które stereotypowo mogą się źle kojarzyć. Ale tak naprawdę mam okazję ubrać się za naprawdę niewiele wyszukując oryginalne ubrania, wzory, kroje, czasami nawet od projektantów światowego formatu – przyznaje blogerka.
Wielu Polaków odwiedza popularne second handy, ale w tych nie każdy potrafi na szybko znaleźć coś odpowiedniego i wyjść ze sklepu z odzieżowym łupem. Nie wspominając o wyścigu po najlepsze ciuchowe kąski w dniu nowej dostawy.
Tymczasem ubrania są najbardziej popularną kategorią sprzedawanych przedmiotów w sieci na lokalnych serwisach handlowych. Mieszkańcy każdego regionu Polski mogą zatem przebierać w ofertach sukienek, spodni czy T-shirtów, które znudziły się ich dotychczasowym właścicielom. Co nie znaczy, że nie mogą przypaść do gustu innym.
– Z pojedynczych ubrań z drugiej ręki, oczyma wyobraźni tworzę indywidualne zestawy, tzw. sety. Kiedy przypadnie mi do gustu np. koszula, zastanawiam się z czym będę mogła ją połączyć, co jestem w stanie z nią zrobić i jak ją nosić – mówi Natalia Penar.
Sprawne auto sprzedam
Według analiz serwisu Tablica.pl, samochody używane to druga najpopularniejsza kategoria wśród dóbr z drugiej ręki. Transakcje finalizowane za pośrednictwem sieci gonią te, które odbyły się po wizycie w komisach samochodowych. W 2010 roku z tych ostatnich w nowym aucie wyjechało 17 proc. Polaków.
Tylko nieco mniej, bo 13 proc. rodaków, skorzystało jednak z zakupu pojazdu od dotychczasowego właściciela ogłaszającego się w Internecie. Tak jak nabywca kilkuletniego Chevroleta Lacetti.
- W tym samym dniu, w którym wystawiliśmy ogłoszenie w serwisie internetowym, rozdzwoniły się telefony. Klient przyjechał obejrzeć samochód już następnego dnia, wypytał się o dane techniczne, zaliczył próbną jazdę i podpisaliśmy umowę – mówią Marlena i Paweł Manthey. A wszystko działo się pod nosem niemal 60 komisów samochodowych, które działają w stosunkowo małym Gnieźnie.
Komisy w oczach potencjalnego sprzedawcy auta mają swoje niewątpliwe zalety, do których należy m.in. możliwość oglądania pojazdu 24 h/dobę przez odwiedzających. Mimo to pozbywając się dotychczasowego auta na własną rękę, nie trzeba windować ceny przez prowizję narzuconą ze strony właściciela komisu.
Internet to również większe audytorium poszukujących dobrych ofert ze swojego regionu. Nie wspominając o tym, że zarówno klient jak i sprzedawca mogą spotkać się osobiście, a nabywca auta ma szansę sprawdzić na własne oczy, czy nie kupuje kota w worku.
W poszukiwaniu białych kruków
Handel "rzeczami z drugiej ręki”, to doskonała pole dla poszukiwaczy rzadkich okazów – antyków, literatury, przedmiotów kolekcjonerskich. Takich jak książka "Sherlock Holmes razy trzy”.
– Pochodzi z lat 70-tych i praktycznie jest nie do dostania w normalnych księgarniach czy antykwariatach. Zobaczyłam ją kiedyś u znajomych i zaczęły się poszukiwania. Ostatecznie znalazłam ofertę w sieci. Nie wierzyłam własnemu szczęściu, kupiłam ją za śmieszne pieniądze, a dokładnie za 3 zł – mówi Asia Gembarzewska, mieszkanka Poznania.
Internetowe zasoby przeszukują również entuzjaści innych rzadkich okazów, np. takich, jakie sprzedaje mieszkaniec Szczecina. – Wystawiłem na sprzedaż różne przedmioty z okresu II wojny – hełmy poniemieckie, polskie i rosyjskie. Poza tym mam inne militarne akcesoria z tego czasu, takie jak lornetki, bidony, radio. Nie są mi już potrzebne, a o cenę nie będę się specjalnie targował – mówi.
Pewnie byłoby inaczej, gdyby stroną nabywającą stał się pośrednik pobierający prowizję za dany przedmiot. Dlatego coraz więcej osób prywatnych oferuje sprzedaż bezcennych drobiazgów i monumentalnych przedmiotów.
Ludwikowska komoda z 1883 roku? Można ją kupić od ręki we Wrocławiu za 790 zł. A może komplet z lat 20. ubiegłego stulecia w postaci komody, kredensu i zegara? Co prawda stoi jeszcze w starej warszawskiej kamienicy, ale właściciel jest gotów oddać rodzinną pamiątkę za 9 tys. zł. Tylko wypatrywać kolejnych okazji.
W lokalnym handlu rzeczami używanymi najważniejszy jest kontakt z dotychczasowym właścicielem pożądanej rzeczy, a ten nie ogranicza się tylko do dotykania tej samej paczki pocztowej. Tu towar przechodzi "z ręki do ręki”, i to dosłownie.
Wnioski zostały przygotowane na podstawie danych serwisu Tablica.pl za I kwartał 2011 roku. Analiza objęła ok. 250 tys. ogłoszeń.