Chwilę przed katastrofą w kokpicie prezydenckiego Tu-154 pojawił się Dowódca Sił Powietrznych. Gen. Andrzej Błasik był w kabinie pilotów do końca - potwierdził Edmund Klich w programie "Teraz My".
- Chciał się zorientować w sytuacji - tłumaczy Klich.
Dodał też, że nie jest to typowa sytuacja, gdy Dowódca Sił Powietrznych wchodzi do kabiny pilotów. Nie chciał jednak oceniać, czy piloci działali pod presją.
Wcześniej, kilkanaście minut przed katastrofą, do kabiny pilotów przyszła jeszcze inna osoba. - Ona nie została jeszcze rozpoznana - stwierdził Klich.
Według relacji Edmunda Klicha, załoga Tu-154 była świadoma, że schodzi na niebezpieczną wysokość. Jednak dopiero dwie, trzy sekundy przed katastrofą piloci zdali sobie sprawę, jak zakończy się lot. Świadczyć o tym mają ich reakcje.
- Są nerwy, jakieś słowa wypowiadane w dużym stresie - opowiada Klich.
Nie oficjalne informacje o tym, że jedną z dwóch osób nienależących do załogi, których głosy w kokpicie Tu-154 zarejestrowała czarna skrzynka, był właśnie gen. Andrzej Błasik pojawiły się kilka dni temu.
W środę taką informację podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na osobę, znającą kulisy badania okoliczności katastrofy.
Katastrofa samolotu prezydenta w Smoleńsku - pełna lista ofiar (MSZ)
Katastrofa w Smoleńsku – serwis specjalny