Wczoraj Giovanni Malafatti, wnuk hrabiego Janosa Esterházy 'ego, który jako jedyny członek słowackiego parlamentu głosował przeciwko wydaniu Żydów hitlerowskim Niemcom, odebrał w imieniu dziadka nagrodę "Odwaga Troski”.
– Z pierwszej ręki wiem, jak absolutnie zasadniczą wartością jest niesienie pomocy jednej osobie, podczas upadku moralnego otaczającego świata. Nigdy też nie zapomnę moralnej zasady: "czyń innym to, co chciałbyś, aby czynili dla ciebie”... – mówił dyrektor Foxman.
Abraham Foxman to syn warszawskiego dziennikarza i wydawcy żydowskiego, uratowany podczas wojny przez polska nianię, która ochrzciła go, jako własnego synka i wychowywała do siódmego roku życia, kiedy okazało się, że jego rodzice ocaleli z Holocaustu.
Foxman wspominał także postać Jana Karskiego, którego poznał we wczesnych latach 70., i z którym przyjaźnił się aż do śmierci profesora w 2000 roku. Podkreślił, że nadanie imienia polskiego bohatera Nagrodzie "Odwaga Troski”, którą otrzymał jako jeden z pierwszych, był nakazem moralnym i gestem podziwu, jakim Liga Przeciw Zniesławianiu darzy Jana Karskiego.
Wzruszony Giovanni Malafatti, dziękując za wyróżnienie powiedział, że jego wielki dziadek byłby z niego dumny, zważywszy na postać patrona oraz polskie korzenie dziadka, którego matką była Polka, hrabianka Tarnowska.
Polskim akcentem uroczystości było przekazanie wnukowi laureata przez Towarzystwo Jana Karskiego fotograficznego por-tretu patrona towarzystwa i nagrody oraz listu gratulacyjnego.
Esterházy był jedynym członkiem słowackiego parlamentu, który głosował przeciwko wydaniu przez reżim księdza Tiso Żydów hitlerowskim Niemcom.
Protestował przeciwko agresji Słowacji na Polskę u boku Hitlera 1 września 1939 roku. Potem organizował masowy przerzut polskich oficerów (w tym wielu pochodzenia żydowskiego) na Węgry, skąd trafiali do Francji (osobiście przewiózł generała Sosnkowskiego).
Nazwał po imieniu zbrodnię katyńską, gdy tylko została ujawniona i potępił stalinowskich sprawców. Po wkroczeniu wojsk radzieckich na Słowację domagał się respektowania przez nowy promoskiewski reżim praw mniejszości węgierskiej. Trafił na 10 lat sowieckiego do gułagu.
Od swoich "rodaków” słowackich dostał karę śmierci, po śmierci Stalina zamienioną na dożywocie. Zmarł w słowackim więzieniu w 1957 roku.
W 2009 roku prezydent RP odznaczył go Komandorią Orderu "Polonia Restituta”. Moskwa i Praga dawno go zrehabilitowały za prześladowania. Bratysława broni się rękami i nogami do dziś.