Kilkaset osób przybyło w niedzielę do domu pogrzebowego w nowojorskiej dzielnicy Forest Hills, by pożegnać Mariana Morris Wajsbrota, lidera lubelskich Żydów z USA, prezesa New Lubliner & Vicinity Society.
Ona, jak i cała rodzina, zostały zagładzone. Marian ukrywał się w lasach. Potem został schwytany przez polskiego wspólnika ojca, związany i wieziony wozem na posterunek niemieckiej policji. Zdołał się rozwiązać i uciec.
Po wojnie nie wyjechał z Polski, jak wielu innych ocalałych z Holocaustu Żydów. Poślubił lubliniankę Helenę Kawecką, założyli rodzinę, urodziły im się córki Basia i Marysia.
Wiedli ustabilizowane życie. Marian był postacią powszechnie w Lublinie znaną. Właścicielem dobrze prosperującego sklepu motoryzacyjnego, pasjonatem automobilizmu (posiadaczem pierwszego w Lublinie prywatnego Fiata 125p).
Był jednym z inicjatorów wzniesienia w 1963 roku w sąsiedztwie lubelskiego Ratusza pomnika Ofiar Getta Lubelskiego. Po nagonce antysemickiej 1968 roku pozbawiono go sklepu, poddano esbeckiej inwigilacji, prześladowano kontrolami finansowymi, uniemożliwiono wykonywanie jakiejkolwiek pracy. Zmuszono do emigracji.
W Nowym Jorku, który stał się drugim domem Wajsbrotów, ciężką pracą, odbudowali swoje życie. Prowadzili znany supermarket. Dali wykształcenie muzyczne i medyczne córkom, powydawali je za mąż.
Marian znajdował czas na organizowanie działalności lubelskich Żydów, kierował ich organizacją, doprowadził do powstania specjalnej sekcji na cmentarzu, gdzie są chowani, do wzniesienia tam pomnika.
Równocześnie walczył o zachowanie w Lublinie śladów żydowskiej obecności. Najbardziej znaną, szeroko relacjonowaną przez media międzynarodowe, była akcja udaremnienia usunięcia pomnika Ofiar Getta z centrum miasta.
Ostatecznie pomnik zajął miejsce przed Szkołą Podstawową nr 24, gdzie przeniesiono go na czas budowy kompleksu handlowego. Po jej zakończeniu ma wrócić na swoje miejsce.
Odczytane zostały specjalne kondolencje naczelnego rabina RP Michaela Schudricha, w których określał zmarłego mianem przykładu oddania sprawom swego rodzinnego miasta i sprawom żydowskim oraz nazywał swoim przyjacielem. List rabina odczytał znany lubelski piosenkarz i przyjaciel zmarłego, Michał Hochman.
Głos zabrały wnuczki Mariana Wajsbrota, wspominając go jako ukochanego dziadka, wzór do naśladowania i świadka tragicznej historii żydowskiej.
Po uroczystości w domu pogrzebowym, trumnę przewieziono na znany żydowskim cmentarz Beth David w Elmont i tam złożono do grobu, u boku żony Heleny. Zmówiono "Kadisz”.
W tym samym czasie, w budynku Jeszywy Mędrców Lublina, Mariana Wajsbrota żegnała społeczność Żydów lubelskich z jej przewodniczącym Romanem Litmanem, który we wzruszających słowach wspominał zmarłego i zmówił za niego żydowską modlitwę.
Przybyli lubelscy znajomi rodziny. W imieniu Towarzystwa Jana Karskiego wystąpił jego sekretarz Jacek Woźniak, serdecznie żegnając zmarłego i wspominając niedawne spotkanie w Nowym Jorku.
– Jest naszym obowiązkiem, aby pamięć o takich ludziach trwała. Po pierwsze, dlatego, że Marian Wajsbrot pozostawia po sobie swój wyrazisty ślad w Lublinie. Po drugie, że pamięć o polskich Żydach i ich udziale w tworzeniu polskiej rzeczywistości jest naszą powinnością obywatelską i aktem zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Marian Wajsbrot pozostanie w Lublinie na zawsze – mówił Jacek Woźniak.