Historia uczy, że często najbardziej niemożliwe rzeczy, stają się możliwe. Zarówno w kontekście pozytywnym, jak i negatywnym. Nigdy nie należy mówić... "nigdy”. Po prostu, trzeba rozmawiać i szukać rozwiązań dobrych dla wszystkich, odkładając na bok emocje – mówi prof. Eli Wiesel, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.
Oczywiście powinien zostać zachowany porządek formalny. Ten jednak może zostać wypracowany w drodze dialogu, zrozumienia, a przede wszystkim dobrej woli.
Mieszkanka takiego baraku oświęcimskiego z nowojorskiego Brooklynu, a przedtem z Polski, mówi, że na terenie Muzeum KL Auschwitz jest wiele baraków i jeden mniej różnicy nie czyni, natomiast czyni wielką różnicę brak takiego jedynego baraku w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie... .
– Myślę, że po swojemu i szczerze wyraża to, co myśli wielu ocalałych z Holocaustu, w tym z KL Auschwitz. Rozumiem ją. Byłem w ostatnim ćwierćwieczu na terenie obozu wielokrotnie, w tym także niedawno.
Po stronie polskiej słychać głosy, że dalsze pozostawianie baraku jest niemożliwe, bo aktualne przepisy, nie istniejące – nawiasem mówiąc – w chwili, gdy barak trafiał do Waszyngtonu, pozwalają tylko na pięcioletnie wypożyczenie.
– Historia uczy, że często najbardziej niemożliwe rzeczy, stają się możliwe. Zarówno w kontekście pozytywnym, jak i negatywnym. Nigdy nie należy mówić... "nigdy”. Po prostu, trzeba rozmawiać i szukać rozwiązań dobrych dla wszystkich, odkładając na bok emocje.
W 1999 roku Jan Karski w rozmowie z Milesem Lermanem, ówczesnym dyrektorem Muzeum Holocaustu i człowiekiem wielce zasłużonym dla jego powstania, poddawał pod rozwagę zwrócenie się do Polski o wieczyste wypożyczenie. Co Pan myśli o takiej idei? Co Pan myśli o idei odnawiania depozytu muzealnego po upływie każdego okresu dozwolonego aktualnymi przepisami polskimi?
– Jan Karski, mój drogi przyjaciel, był wzorem taktu i zrozumienia drugiego. Jak nikt wiedział, ile dla Żydów może oznaczać taka trwała obecność obozowego baraku w tym miejscu. Rozumiem jego intencje, kiedy mówił o takim rozwiązaniu. Zapewne byłaby możliwa jakaś formuła wypożyczania odnawialnego... Są to już jednak tematy do rozmów dla strony amerykańskiej i polskiej.
Wierzy Pan w pozytywny finał?
– Oczywiście – wierzę. Jestem po stronie budowania i łączenia, a nie burzenia i dzielenia. Jeżeli udaje się spotykać podobnych ludzi, mających nawet radykalnie inne poglądy do naszych, niemożliwe staje się możliwe. Wierzę, że tak będzie również i tym razem.
Rozmawiał: Waldemar Piasecki, Nowy Jork.