W ciągu miesiąca w Niemczech wzrosło poparcie dla sankcji nałożonych przez UE na Rosję w związku aneksją Krymu i interwencją we wschodniej Ukrainie. W listopadzie zwolennicy restrykcji stanowili 58 proc. ankietowanych, w październiku było ich 52 proc.
36 proc. uczestników sondażu wypowiedziało się przeciwko sankcjom. Ich odsetek spadł w porównaniu z miesiącem poprzednim o cztery punkty procentowe.
Aż 76 proc. ankietowanych uznało za słuszną krytykę pod adresem Rosji wyrażoną przez kanclerz Angelę Merkel w przemówieniu wygłoszonym na początku zeszłego tygodnia w Sydney w Australii. Szefowa niemieckiego rządu zarzuciła prezydentowi Władimirowi Putinowi, że traktuje Ukrainę jak swoją strefę wpływów i depcze prawo międzynarodowego, co oznacza podważanie powojennego ładu międzynarodowego. 20 proc. Niemców oceniło wystąpienie Merkel negatywnie.
63 proc. badanych uważa, że obecna polityka Putina jest powodem do niepokoju. Ich odsetek spadł w porównaniu z poprzednim, przeprowadzonym we wrześniu sondażem zawierającym to pytanie; wówczas wynosił 72 proc. 36 proc. Niemców nie niepokoi się działaniami podejmowanymi przez Rosję; we wrześniu było ich 27 proc.
Po wybuchu kryzysu na Ukrainie na początku roku większość społeczeństwa niemieckiego, szczególnie ze wschodniej części kraju, deklarowała zrozumienie dla polityki Rosji i sprzeciwiała się sankcjom.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier w wystąpieniu, o którym pisze w piątek dziennik "Sueddeutsche Zeitung", bronił zasadności sankcji, sprzeciwił się jednak ich dalszemu zaostrzeniu. Jak podkreślił, celem Zachodu nie może być "rzucenie Rosji na kolana". Izolowana, upadająca gospodarczo Rosja nie będzie w stanie przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa Europy, ani do stabilizacji Ukrainy, lecz będzie stanowić zagrożenie dla siebie samej i dla innych - ostrzegł szef niemieckiej dyplomacji.