Zdzisław Julian Starostecki jest już oficjalnie generałem. Bohaterowi spod Kocka i Monte Cassino insygnia generalskie wręczył Ambasador RP w Waszyngtonie Robert Kupiecki.
– Przeżyłem życie godnie i szczęśliwie. Ojczyźnie na pożytek, jej wrogom na złość. To moje motto – mówi nam wzruszony bohater salutując generalską szablą.
W ten sposób dobiegła finału akcja na rzecz godnego upamiętnienia tego wielkiego Polaka, zainicjowana na naszych łamach przed ponad trzema laty.
Aby Zdzisław Julian Starostecki mógł otrzymać szlify generalskie, konieczne było m.in. znowelizowanie ustawy sejmowej, która w 2007 roku odbierała możliwość honorowania w ten sposób weteranów i kombatantów polskiego czynu zbrojnego.
Do przywrócenia normalności i przyzwoitości w traktowania przez RP jej bohaterów przyczynił się przede wszystkim poseł Marek Borowski, przewodniczący sejmowej komisji ds. Polaków za Granicą. Po jego parokrotnych apelach do Lecha Kaczyńskiego, Kancelaria Prezydenta poparła akcję korekty legislacyjnej i w sierpniu ub. roku przyczyna, dla której Starostecki nie mógł zostać generałem, ustała. 11 listopada jego nominacja został publicznie ogłoszona.
Kończący na początku lutego br. 91 lat Zdzisław Julian Starostecki urodził się w Łodzi w rodzinie komisarza policji Leonarda Starosteckiego. Po chełmskiej szkole kadetów studiował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Stamtąd poszedł na front kampanii wrześniowej 1939 roku. Zakończył ją podczas ostatniej bitwy obronnej pod Kockiem w Samodzielnej Grupie Operacyjnej "Polesie” generała Franciszka Kleeberga.
Przedostał się do Warszawy, gdzie wstąpił do związku Walki Zbrojnej. Próbował przedostać się do polskiej armii we Francji, ale został schwytany przez Sowietów i skazany na długoletnią katorgę w kołymskich gułagach. Dwukrotnie uciekał.
Po porozumieniu Sikorski-Stalin, trafił do powstającej armii generała Władysława Andersa. Tam służył w broni pancernej. Podczas bitwy pod Monte Cassino walnie przyczynił się do jej zwycięskiego rozstrzygnięcia zdobywając ze swoimi czołgami słynne i kluczowe dla niemieckiego systemu obrony Wzgórze Widmo. Pod Bolonią został ciężko ranny. Otrzymał Krzyż Walecznych i Order Virtuti Militari.
Do komunistycznej Polski nie powrócił. W Stanach Zjednoczonych ukończył studia inżynierskie i zrobił karierę, jako konstruktor broni artyleryjskiej i rakietowej. Jego powszechnie znanym w całym świecie "dzieckiem” stał się pocisk antyrakietowy "Patriot”. Marzeniem Starosteckiego było, aby mógł doczekać, kiedy zacznie on bronić także polskiego nieba. W marcu br. pierwsza bateria "Patriotów” ma trafić w naszego kraju.
Podczas florydzkiej uroczystości przedstawiciele ambasady RP składali pokłon generałowi Starosteckiemu podkreślając, że jego droga życiowa i szlak bojowy są przekładem tego, co w polskiej tradycji patriotycznej najlepsze.
Ewenementem jego nominacji jest to, że po raz pierwszy w historii polskim generałem został reprezentant Polonii na stałe mieszkający za granicą oraz po raz pierwszy obywatel Stanów Zjednoczonych. Jest to także swoista puenta przemian politycznych, jakie dokonały się w Polsce 20 lat temu.
Generałowi Zdzisławowi Julianowi Starosteckiemu "Dziennik Wschodni” składa najserdeczniejsze gratulacje i najlepsze życzenia na Nowy Rok.
Obszerną rozmowę Waldemara Piaseckiego z gen. Starosteckim zamieszcza najnowszy miesięcznik "Odra” .