Na "Disco Gali” w miejskim amfiteatrze w Kraśniku tańczyło kilkaset osób. Organizator, prywatnie żona burmistrza, nie wystąpił o pozwolenie na zorganizowanie imprezy masowej. Nie musiała – wydrukowała o jeden bilet mniej, niż wymagały przepisy i uniknęła uciążliwych formalności.
– Sprawdźcie, czy organizator dostał pozwolenie na imprezę masową – zadzwonił do nas wczoraj mieszkaniec Kraśnika.
Organizator to firma Studio Mia. Jej właścicielką jest Aleksandra Czubińska. Ale jak usłyszeliśmy od kraśnickich strażaków i policjantów, nie złożyła wniosku o opinię w sprawie organizacji imprezy masowej.
Pozwolenia nie wydawał również burmistrz Piotr Czubiński. – Nie było potrzebne – mówi Zbigniew Nita, jego rzecznik.
– Nie występowałam o zgodę burmistrza, bo impreza z założenia nie była masowa – mówi Aleksandra Czubińska. – Wydrukowałam dokładnie 999 biletów, a impreza masowa ma miejsce wtedy, kiedy organizator przewiduje 1000 miejsc. Sprzedałam, niestety, tylko 801 wejściówek.
Czy druk 999 kart wstępu (w cenie 12 i 17 zł) to fortel? W przypadku imprezy masowej lista wymagań jest długa: oprócz opinii policji i straży pożarnej oraz zgody burmistrza, trzeba wyznaczyć kompetentną osobę ds. bezpieczeństwa i nagrywać koncert.
– Po prostu zrobiłam imprezę na miarę możliwości finansowych mojej firmy. Organizowanie większych koncertów jest w Kraśniku samobójstwem – tłumaczy Czubińska.
– Sprawdzimy, czy impreza miała charakter masowy i czy organizator dopełnił wszystkich obowiązków – mówi Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej policji.