Kolejna afera zatrzęsła Kraśnikiem. Wczoraj prokuratura poinformowała, że oskarżyła byłego rzecznika ratusza. Zbigniew Nita miał namawiać swoją znajomą do podłożenia narkotyków kandydującemu na burmistrza Mirosławowi Włodarczykowi.
Prokuratura oskarżyła byłego urzędnika o to, że od września do listopada ub. roku kilkukrotnie namawiał swoją znajomą, pracownicę ZOZ w Kraśniku, do sfabrykowania dowodów, które miały obciążyć Włodarczyka.
– Chodziło o podłożenie kandydatowi na burmistrza leków, narkotyków oraz łapówki, aby doprowadzić do wszczęcia przeciwko niemu postępowania i zmusić do rezygnacji z kandydowania – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Zbigniew Nita nie przyznaje się. – To jakaś totalna bzdura. Nie zrobiłem niczego, co by się nadawało do prokuratury – mówi.
– Ta pani była moją dziewczyną z liceum – dodaje.
– Podczas trwania kampanii wyborczej widziałem się z nią dwa razy, dwa razy rozmawialiśmy też przez telefon. To były prywatne rozmowy na temat wyborów, czarnego PR i o tym, co się mówi w mieście. Ona te rozmowy nagrywała i poszła do prokuratury. Jestem zaskoczony, że śledczy w ten sposób do tego podchodzą, że robi się ze mnie politycznego terrorystę w politycznej aferze.
"Koleżanka z liceum” to pielęgniarka, z którą obecny burmistrz (z wykształcenia lekarz) pracował w szpitalu, choć nie na jednym oddziale.
– Zadzwoniła najpierw do lekarki, z którą się przyjaźnię – opowiada Włodarczyk. – Koleżanka ostrzegła mnie, że szykowana jest przeciwko mnie prowokacja. Odpowiedziałem jej, że się nie boję. Później ponowiła to ostrzeżenie. Radziła, żebym na czas kampanii zrezygnował z pracy.
Wówczas – jak twierdzi Włodarczyk – skontaktował się z pielęgniarką. – Powiedziała, że pan Zbigniew Nita proponował jej pracę i pieniądze, w zamian za podrzucenie mi anabolików albo narkotyków, kiedy będę na dyżurze. Ta informacja mnie przeraziła. Nie mogłem spać. Rano razem z tą panią pojechaliśmy do prokuratury i złożyliśmy zeznania. Cieszę się, że sprawa znajdzie epilog w sądzie – dodaje.
Mimo że prawo chroni personalia oskarżonego, Zbigniew Nita prosił, by w tekście wymieniać go z pełnego nazwiska.