Liczące ponad setkę ptaków stado bocianów odleciało ze wsi Targowisko w gminie Zakrzew. Wyziębione koczowały tam przez tydzień. Mieszkańcy wsi zadbali, by nie cierpiały z głodu
Nasze boćki poderwały się do dalszego lotu w niedzielę – mówi Janusz Matacz, sołtys Targowiska. – Odlatywały partiami między godziną 11 i 12. Zataczały nad nami kręgi, jakby się chciały pożegnać i podziękować za pomoc.
Być może bociany w Targowisku zostałyby dłużej gdyby nie to, że po ustąpieniu mrozów przyrodnicy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie zabronili dalszego dokarmiania ptaków.
– W piątek wysypałem boćkom ostatnią skrzynkę z mięsem – opowiada sołtys. – W sobotę, chociaż najwyraźniej na to czekały, nie dostały już nic. Myślę, że po tym rozczarowaniu zaczęły przygotowywać się do dalszej podróży do miejsc, w których przyszły na świat.
Po doniesieniach medialnych o głodującym stadzie bocianów zareagowali myśliwi z niedalekiego Turobina, właściciele zakładu mięsnego w Hedwiżynie i osoby prywatne z Lublina i Puław. Przez tydzień do wsi docierały transporty podrobów, kurzych korpusów, udek i skrzydełek.
To, co zostało, sołtys przekazał Stowarzyszeniu Szansa dla Bociana z Kozubszczyzny. Początkowo na karmę liczyli mieszkańcy Chodla, którzy również zaopiekowali się bocianami, ale okazało się, że ich boćki też udały się w dalszą drogę.
Pan Janusz przyznaje, że bez bocianów we wsi zrobiło się spokojniej, ale też i smutniej. Wczoraj pocieszył go widok czapli kroczącej niedaleko jego domu. 4 km dalej wypatrzył na gnieździe bociana. Przypuszcza, że to już nie przelotowy osobnik, ale swojak, który dotarł do celu swojej podróży.