Nadal nie wiadomo, kto będzie woził mieszkańców Kraśnika. Minęły dwa tygodnie, a urzędnicy nie rozstrzygnęli wartego miliony złotych i kluczowego dla miasta przetargu.
W szranki stanęło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne i firma Anny Likos. Oferty zostały otwarte 24 lutego. I od tamtej pory cisza.
Obie firmy niepokoją się. - Nie wiem, dlaczego trwa to tak długo. Może miasto nie spodziewało się, że oprócz MPK ktoś jeszcze wystartuje. My wygraliśmy, bo daliśmy lepszą cenę - przekonuje Anna Likos. Za zlecenie zapłaci 1,12 mln zł, a MPK proponowało 1,19 mln zł.
- Też nie mogę doczekać się wyników. To kluczowy przetarg dla mojej firmy i jej funkcjonowania w najbliższych latach. Zrobiłem konieczne zwolnienia w firmie, skalkulowałem koszty i dałem realną cenę na świadczenie usług - mówi Waldemar Toporowski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Urzędnicy zapewniają, że rozstrzygnięcia kluczowego dla funkcjonowania miasta przetargu należy spodziewać się pod koniec miesiąca.
- Musimy gruntownie sprawdzić oferty i wybrać tę najlepszą. Poza tym, konieczne jest przesunięcie pieniędzy w budżecie, a na to wymagana jest zgoda rady - stwierdza rzecznik Nita. Nie potrafił wytłumaczyć, co się stało z milionem złotych już zabezpieczonym w projekcie budżetu na komunikację miejską.
- Jeśli miasto będzie dalej zwlekało z rozstrzygnięciem przetargu, to w razie wygranej będziemy mieli kłopot z wywiązaniem się z umowy - stwierdza Likos. Zabraknie np. czasu na dokupienie autobusów, które ma zamówione u producenta.