Blisko 46 tys. kary ma zapłacić za wycięcie dębu bez pozwolenia Spółdzielnia Mieszkaniowa "Metalowiec” z Kraśnika.
– Nie zgadzamy się z decyzją SKO – stwierdza Piotr Iwan, prezes SM "Metalowiec” w Kraśniku. – Dlatego też będziemy odwoływać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Mamy na to miesiąc.
W ub. roku spółdzielnia porządkowała zakrzaczony teren między ulicami Wyszyńskiego a Gmeinera. Podczas prac został wycięty dąb. Skarga trafiła do urzędników z miasta. Ci zbadali sprawę i nałożyli na spółdzielnię karę administracyjną w wysokości 45 752 zł za usuniecie drzewa bez wymaganego zezwolenia.
Spółdzielnia się od tej decyzji odwołała. Skarżący wskazywali, że nie zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności tej sprawy, że urzędnicy wybiórczo zgromadzili i ocenili materiał dowodowy i oparli swoje ustalenia na zeznaniach świadków, których wyjaśnienia będą wątpliwości.
Tej opinii nie podzieliło jednak Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Lublinie, bo decyzją z 31 maja utrzymało w mocy zaskarżoną decyzję. SKO wskazuje, że została wykonana opinia dendrologiczna, z której wynika, że wycięte drzewo miało więcej niż 10 lat, więc na jego usuniecie wymagane było zezwolenie.
"Nie można również podzielić stanowiska skarżącego, co do tożsamości korzenia w oparciu, o który ustalono gatunek i wiek drzewa” – czytamy w decyzji SKO w Lublinie. Zdaniem urzędników z kolegium "ustalenia dokonane w oparciu o ekspertyzę dendrologiczną, zeznania świadków oraz przeprowadzone czynności w terenie należy uznać za wiarygodne i przyznać im walor dowodów w sprawie, które potwierdzają jej stan faktyczny”.