Umorzenie miliona złotych zaległych podatków – to efekt rozmów zarządu Fabryki Łożysk Tocznych z burmistrzem Kraśnika w sprawie ratowania zakładu. Ale to na razie za mało, by uniknąć zwolnień. Już w październiku wypowiedzenia ma dostać 437 osób.
Kilka dni temu zarząd poinformował związki zawodowe, że w październiku wypowiedzenia dostanie 437 osób. Z pracy ma odejść 139 pracowników bezpośrednio i 217 pośrednio zatrudnionych przy produkcji oraz 81 umysłowych.
W fabryce zawrzało, bo to już kolejne grupowe zwolnienia w FŁT. – Padł na nas blady strach. Każdy myśli, że to teraz jego kolej – mówi nam jeden z pracowników.
W FŁT pracuje w tej chwili 2271 osób. Od lipca tamtego roku z pracy odeszło 420 osób (zostali zwolnieni albo zwolnili się sami po obniżce płac). Reszta załogi pracuje do końca roku na 5/6 etatu. – Na samym funduszu płac zarząd zaoszczędził już milion złotych – dodaje Walencik. – Dlatego chcemy wiedzieć, jaka jest sytuacja finansowa firmy i czy kolejne zwolnienia są uzasadnione.
Zarząd spółki nie ma wątpliwości: bez redukcji zatrudnienia fabryka może nie przetrwać. – Zamówienia zmalały w ciągu roku o 50 proc. Najwięcej straciliśmy na znaczącym spadku eksportu. Bardzo mocno odczuwamy kryzys – tłumaczy Grzegorz Jasiński, prezes FŁT. – Nie mamy wyjścia, musimy szukać oszczędności. Ale robimy wszystko, by uratować każde pojedyncze miejsce pracy.
Dziś prezes Jasiński rozmawiał o dramatycznej sytuacji fabryki ze związkowcami i burmistrzem Kraśnika. I są pierwsze efekty: miasto umorzy zaległości podatkowe FŁT na kwotę miliona złotych. – Przeliczymy, jak to przełoży się na liczbę uratowanych etatów – zapewnia Jasiński.
Prezes FŁT nie ma jednak złudzeń: ani decyzja miasta, ani pakiet antykryzysowy nie uchronią fabryki przed zwolnieniami. – Mogą jedynie złagodzić kryzys, który nas tak mocno dotknął – mówi Jasiński.
Najpóźniej w poniedziałek zarząd ma zasiąść do rozmów ze związkowcami, by podpisać porozumienie w sprawie zwolnień.