Żeby młodzi mieli powód do dumy, a inwestorzy zobaczyli potencjał. Tak władze Izbicy tłumaczą chęć odzyskania statusu miasta. Wszystko wskazuje na to, że im się udało. Przeciwnicy zmiany uznają ją za zbędną i przewidują kłopoty.
Zgodnie z projektem rozporządzenia Rady Ministrów 10 gminom nadane zostaną prawa miejskie. Wśród nich jest Izbica (powiat krasnostawski), w jej przypadku to będzie przywrócenie praw, utraconych w wyniku represji po powstaniu styczniowym.
- Nie rozumiem dlaczego car Rosji ma mieć rację i nadal mamy respektować jego decyzję. Czekałem na ustawę, która ureguluje te sprawy ale tak się nie stało. Dlatego rozpoczęliśmy procedury związane z nadaniem miejscowości Izbica statusu miasta – mówi Jerzy Lewczuk, wójt Izbicy, który nie chce by już zwracać się do niego per panie burmistrzu.
– Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. Nie mamy jeszcze oficjalnych dokumentów. A po za tym, czy ja wiem czy dożyję do 1 czy 2 stycznia? Doczekam tych zaszczytów? To, tak w odpowiedzi tym, którzy mówią, że ja to robię, żeby być burmistrzem – dodaje żartobliwie.
Za
Już na serio tłumaczy, że Izbica, która jest miastem to większy prestiż dla młodzieży, zachęta dla inwestorów, którzy chętniej decydują się na działanie w miastach. I nowe możliwości szukania dofinansowania, ubiegania się o pieniądze z innych programów – wylicza wójt, który uważa, że miejscowość ma potencjał i możliwości.
W ulotce, która informowała dlaczego warto starać się o przywrócenie „miejskości” władze uspokajały, że mieszkańcy nie poniosą z tego powodu wydatków, nie będą wymieniać dokumentów, nie podrożeje przedszkole, podatki od nieruchomości, rachunki za śmieci.
- Nie zmienią się też dopłaty rolnicze, nadal będzie można hodować zwierzęta gospodarskie i uprawiać pole – zapewniali urzędnicy, bo jest tu 82 producentów mleka i dużo osób żyje z rolnictwa.
Przeciw
- Jestem przeciw. Moi znajomi też. Sama nazwa „miasto” nic tu nie zmieni. Wieś z trzema marketami to jeszcze nie miasto. Wiem, czym się różni strefa miejska od strefy wiejskiej, podatki będą wyższe. Władza obiecuje, że nie. Władza się zmieni i po obietnicach – uważa jeden z przedsiębiorców, który mieszka w Izbicy od urodzenia, czyli ponad pół wieku. – To nie będzie popularne co powiem, ale z mojego punktu widzenia takie małe gminy w ogóle powinny zniknąć. To tylko mnożenie administracji. Wystarczy gmina w Krasnymstawie, gdzie i tak trzeba pojechać do urzędów. Miastu Izbica one nie przybędą, nadal będę musiał jeździć. Uważam, że wszyscy prowadzący jakieś firmy, handel na „miejskości” stracą – dodaje mężczyzna.
Sądząc po wynikach konsultacji społecznych, poglądy niezadowolonego przedsiębiorcy podziela sporo osób. Paradoksalnie, w samej miejscowości odsetek przeciwników zmiany statusu był o wiele większy niż wśród głosujących z terenu gminy. 76 proc. mieszkańców sołectw widzi w Izbicy miasto, a w samej Izbicy niecałe 56 proc.
Nie pogadali
Lepiej było z radnymi, którzy jednomyślnie byli za „miejskością”.
- Słyszałam, że Izbica będzie miastem i rozumiem, że już się tego nie zmieni. Tylko nie wiem, kto nas o to pytał albo z nami rozmawiał na ten temat. Ci co są na socjalu i nie prowadzą żadnej działalności, chcą mieszkać w mieście. Oni nie płacą takich podatków jak my, może to im się podobać – komentuje mieszkanka Izbicy, która prowadzi działalność gospodarczą i wybucha śmiechem na argumenty przemawiające za odzyskaniem praw miejskich. Ona też przewiduje, że opłaty pójdą w górę, bo jej zdaniem to nieuniknione.
Jerzy Lewczuk narzeka, że konsultacje społeczne były w czasie pandemii, nie można było spotykać się z mieszkańcami. – Wiem, że przeciwnicy opowiadali różne rzeczy. Stali pod sklepami i rozmawiali, że podatki, że ścieki, że woda, wszystko w górę. A ja nie mogłem na zebraniu przekonywać, że jest inaczej. Ale jakoś się udało, mimo trudności – wspomina wójt zeszłoroczną jesień.
Gdyby zgodnie z projektem rozporządzenia od 1 stycznia 2022 Izbica stała się miastem, to by to było niemal dokładnie w 153 rocznicę kiedy prawa miejskie utraciła.
Pieniądze
Władze wiążą nadzieje z pieniędzmi z Polskiego Ładu i nową transzą unijnych. Najpilniejsze „miejskie” potrzeby to przede wszystkim remonty dróg. Po drugie instalacja do termicznej obróbki odpadów, bo nazwa spalania fatalnie kojarzy się mieszkańcom. Marzenia - pomysł i pieniądze na klinkiernię. Nieczynny zakład ma zdaniem wójta wielki potencjał ale potrzebne są bardzo duże pieniądze.
- To niesamowity, historyczny obiekt. Na początek trzeba ze 2 miliony złotych by zabezpieczyć dach. Nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce. Ale największym problem klinkierni jest pozbycie się odpadów, które tam są. Liczę, że na remont i rewitalizację by trzeba było kilku milionów, a na utylizację 15-20. Jako stary obiekt przemysłowy i wykorzystana inaczej, klinkiernia by była atrakcją – uważa Leńczuk.
Mieszkańcy, których zapytaliśmy o oczekiwane zmiany, mówią o miejscach pracy dla młodych. To ich zdaniem jest ważne dla Izbicy. To jest magnesem, nie duma i prestiż.