Trawnicka zaciera to najtańsza zupa na świecie. A jak smakuje! Żeby ją ugotować pojechaliśmy z Magdą Fijałkowską z Radia Lublin do biblioteki w Trawnikach.
Skąd pomysł na zupę zacierkową? – Zróbmy coś na szybko – powiedziała do mnie Magda. A poza tym jeszcze nie gotowaliśmy zupy – wzięła się pod boki. W krzczonowski stroju wyglądały z Reginą Kamińską zabójczo. To dopiero było gotowanie. Z przyśpiewką.
W drewnianej niecce leżało sobie pół kg mąki.
Obok cztery kartofle. Kawałek surowego boczku. Jedna cebula. Sól, pieprz – i to wszystko.
• Z tego ma nam wyjść dobra zupa?
– Wyjdzie, wyjdzie. Jak mój ojciec przychodził wieczorem do domu, siadał przy kuchennym stole i mówił do mamusi: Zróbmy coś na szybko – odpowiedziała Magdzie Fijałkowskiej Regina Kamińska.
Zabraliśmy się za gotowanie.
W dużym garnku zagotowałem 4 litry wody. Dodałem cztery duże kartofle pokrojone w kostkę. Ziemniaki się gotowały. Zabrałem się za krojenie boczku w drobną kostkę. I siekanie cebuli.
A dziewczyny?
Śmiały się, płakały od cebuli, śpiewały i zabrały się za gniecenie ciasta.
Rwane z ręki
Ale my zrobiliśmy ciasto bez jajka.
Magda zrobiła z mąki na stolnicy krater wulkanu. Osoliła makę, podlała wodą i zaczęła miesić ciasto.
Szło jej nieźle.
Potem złapała za wałek.
Ćwiczenia na siłowni zrobiły swoje.
Po kilku minutach na stolnicy pyszniło się ciasto.
Regina Kamińska pokroiła je na paski. Dostałem do ręki długą łyżkę, na której zawiesiła ciasto. Dziewczyny zaczęły rwać zacierki i wrzucać je do wody z ziemniakami.
Po kuchni rozszedł się rozkoszny zapach. Kiedy wszystkie zacierki wypłynęły, okrasiłem zacierkę wcześniej „uskwarzonym” boczkiem z cebulą.
Przyprawiłem solą z pieprzem. Zacierka powędrowała do wazy. Potem do misek. I zaczęło się smakowanie. Prostego jadła. Żadnych tam wydumanych fanaberii. Uszy się trzęsły. Nie było czasu ani ochoty na jałowe gadanie.