

Miała być najwyższa cena ubiegłorocznej aukcji Pride of Poland, a wyszła klapa. Klacz Zigi Zana zostaje w stadninie w Michałowie, bo kupiec nie wpłacił 145 tys. euro.

Odbudowa nadszarpniętego wizerunku państwowych stadnin i sukcesywne dążenie do rozwoju polskiej hodowli koni arabskich – taki cel przyświecał organizatorom ubiegłorocznej aukcji Pride of Poland. Wszystko wskazywało na to, że po latach pełnych skandali był to krok w dobrym kierunku. Na 18 wystawionych koni, sprzedano 10 za łączną kwotę 637 tys. euro. Najdroższa okazała się Zigi Zana, klacz z Michałowa. Kupiec z Belgii wylicytował ją za 145 tys. euro. Problem w tym, że michałowska stadnina nie doczekała się zapłaty, chociaż nabywca obiecywał, że to zrobi.
- Strony uzgodniły, że zapłata zostanie dokonana do końca grudnia 2024 roku. W związku z brakiem należności, zarząd spółki 28 lutego wystosował pismo wyznaczające ostateczny termin na 15 marca. Ale ze względu na brak zapłaty, podjęliśmy decyzję o pozostawieniu Zigi Zany w Michałowie- przyznaje Monika Słowik, prezes michałowskiej stadniny.
Utytułowaną klacz wylicytowała stadnina Flaxman Arabians z Belgii, dobrze znana polskim hodowcom. – Nie nałożyliśmy kar umownych, bo Flaxman Arabians, która licytowała w imieniu hodowcy z Arabii Saudyjskiej to wieloletni klienci stadnin, którzy na przestrzeni lat dokonali zakupu znacznej liczby koni z państwowych stadnin w Polsce, a tym samym promując polska hodowlę na pokazach - tłumaczy Słowik. Nie ukrywa też, że do podobnej sytuacji doszło po aukcji w 2022 roku. Wówczas Francuz Thierry Barbier wylicytował konie za niemal milion euro, ale później nie zapłacił.
– Co prawda nie uzyskaliśmy zakładanych środków finansowych ze sprzedaży klaczy, ale nie wydaliśmy jej, a więc nie ponieśliśmy straty finansowej - podkreśla pani prezes. Na razie nie ma takich planów, by Zigi Zanę wystawić na tegorocznej aukcji. W czerwcu ma doczekać się kolejnego źrebaka.
Niedawno stadniny rozliczyły się z wyników finansowych za ubiegły rok. I obie są na minusie. W przypadku Janowa to 4 mln zł straty, a Michałowa- 3,9 mln zł. – Wpłynęły na to zaniedbania produkcji roślinnej czy niewłaściwy stan agrotechniczny. W janowskiej stadninie zalegały pryzmy z kilkuletnim obornikiem. Żeby to naprawić, trzeba było ponieść wyższe koszty – stwierdził podczas sejmowej komisji rolnictwa Lucjan Zwolak, zastępca dyrektora generalnego KOWR. Milionowe straty stadniny mają pokryć ze swojego kapitału zapasowego.
