Pielęgniarki uratowały życie rannemu wędkarzowi. Usłyszały go w szpitalu oddalonym o kilkaset metrów od miejsca wypadku. Gdyby nie ich pomoc, poszkodowany być może już by nie żył.
– Ponad dwie godziny krzyczałem: Ratunku. To był mój pierwszy taki wypadek. Sam się dziwię, że dałem radę wyjść z rzeki.
Koło 3 nad ranem wołanie usłyszały pielęgniarki ze szpitala w Łęcznej. Wezwały policję. –Gdyby wędkarz poleżał do rana, mogłoby być różnie. Mógł stracić przytomność – mówi
pani Renata, pielęgniarka z nocnego dyżuru.
Gdy do mężczyzny dotarli funkcjonariusze był przemarznięty i przemoczony. – Natychmiast wezwano karetkę pogotowia i poszkodowany trafił do szpitala – mówi, Magdalena Myśliwiec, oficer prasowy policji w Łęcznej.
– Po tym incydencie więcej się nie wybiorę na ryby – dodaje poszkodowany.