Pijany pracownik warsztatu samochodowego potrącił dwóch pieszych. Ich ciała odrzuciło na pobocze. Jeden stracił obie nogi, drugi - jedną. Obaj zginęli na miejscu. Do wypadku doszło w Trębaczowie koło Łęcznej.
- Samochód najechał na pieszych od tyłu - mówi Sławomir Cielniak z policji w Łęcznej. - Siła uderzenia była tak duża, że mężczyźni nie mieli żadnych szans na przeżycie.
Ciała pieszych odrzuciło na pobocze. Jeden stracił obie nogi, drugi - jedną. Audi wpadło do rowu i dachowało.
Samochód należał do jednego z klientów warsztatu. Auto naprawiał Rafał K. Potem wybrał się na jazdę próbną.
- Mechanicy mają do tego prawo - mówi właściciel autoserwisu. - Nie wiedziałem, że Rafał K. jest pod wpływem alkoholu. Do pracy stawił się trzeźwy. Jego marzeniem było kupno A-6. Prosił o pozwolenie o naprawę tego samochodu, a potem pewnie chciał go wypróbować.
Na trasie, na której doszło do wypadku, można jechać co najwyżej 70 km/h. Policjanci podejrzewają, że audi jechało znacznie szybciej. - Świadczy o tym siła uderzenia i skala obrażeń u pieszych - dodaje Cielniak.
Przebieg całego zdarzenia odtworzy biegły. Ustali, z jaką prędkością jechało audi i jakie manewry podejmował jego kierowca. A policjanci sprawdzą, czy piesi byli trzeźwi i czy szli jezdnią czy też poboczem.